niedziela, 25 października 2015

Dziwna rozmowa o aforyzmach

Jak się masz, staruszku!
-Dzień Dobry Niuniu! Ale w sumie to kto z kim rozmawia?
Przyjmijmy, że Twoja złośliwa wielbicielka z Tobą.
-Ze mną, czyli z kim?
A kim jesteś?
-Przyjmijmy, że jestem Myślicielem, bohaterem ilustracji czy też wyobrażeniem Autora aforyzmów z serii "Myśliciela Aforyzmy"!
A zatem, skoro mamy ustalone kto kim jest, możemy rozpoczynać część porozgrzewkową naszego wywiadu!
-Dawaj! (z akcentem na drugie "a")



Zbierasz pieniądze na wydanie...
-No to w sumie zwracasz się do mojego Twórcy, czyli Piotra "pszrena" Szreniawskiego, a nie do mnie. Ja jestem tylko...
Tak, tak, już to ustaliliśmy. Chodzi o to, że ten "pszren" zbiera kasę na wydanie książki!
-Raczej książeczki, to nie będzie coś wielkiego. Chociaż z drugiej strony nie będzie to także coś zbyt małego - takie w sam raz, mam nadzieję.
No dobra. Na wspieram.to jest projekt, i chcesz zachęcić ludzi do wspierania tego projektu.
-Cóż za bogactwo językowe!
Co do bogactwa, to na razie kiepściutko idzie, nie?
-Nie narzekałbym, kilka osób wpłaciło pieniądze, moim zdaniem to już jakiś sukces.
Ale zbiórka działa podobno na zasadzie "wszystko albo nic", czyli jak nie zbierzesz docelowej kwoty, to nic nie zbierzesz.
-To już zabrzmiało bardziej filozoficznie, tak lubię :). Czyli zgoda, żeby zbiórka się udała, musi być zebrane minimum 600 złotych.
Czy to dużo, czy mało?
-Niektórzy mówią, że za dużo, inni się zastanawiają, czy za tyle pieniędzy uda się wydać książkę.
A jak jest na serio?
-Obie oceny są słuszne - czyli pszren celował w jak najniższą sumę, a 600 zł to najmniejsza kwota, jaką można wskazać na wspieram.to
Myślałam że 500.
-Słusznie, ale do tego dodają opłatę dla serwisu, a potem całość zaokrąglają. Próbowaliśmy z pszrenem wpisać mniej, ale system wyrzucał, że trzeba zwiększyć wskazaną kwotę.
Myśliciel z pszrenem? To już jest was dwóch?
-No w sumie jest pszren, czyli Autor, i Myśliciel - postać występująca wspólnie z tymi aforyzmami. Rozumiesz, rysunki mają wprowadzać klimat :)
Ale nie pojawia się na razie tych rysunków zbyt wiele?
-Ja chętnie pozuję, pszren rysuje, tylko są zaległości ze skanowaniem. Jak będzie przygotowywana książeczka, to się wszystkie rysunki zeskanuje, i będzie ok.
A nie lepiej teraz zeskanować te rysunki, i powolutku je wrzucać do sieci?
-No nie wiem. Nie mam wytłumaczenie, pewnie to nie byłby zły pomysł, ale z drugiej strony rysunki mają być bardziej dla wspierających (włącznie z oryginałami, potem użytymi jako ilustracje w książeczce).
No to zmieniając trochę temat - dlaczego tak mało osób wpłaca?
-Serio moim zdaniem nie jest tak źle. Chociaż oczywiście bardziej liczyłem na środowisko komiksowe, myślałem że propozycja sprzedaży pszrenowego komiksu "Antywymiotny" (nie odmieniam, bo to tytuł, a nie zastosowanie) będzie dla miłośników zinów komiksowych atrakcyjna. Być może pszren przyzwyczaił ludzi, że jego rzeczy są darmowo dostępne w sieci, no i teraz niezbyt wiele osób chce płacić.
Jak w takim razie zachęcić ludzi do wpłacania pieniędzy na ten projekt?
-Przede wszystkim trzeba pamiętać, że zebranie pieniędzy nie jest tu celem samym w sobie, chodzi o wydanie zbiorku, być może nawet fajnego zbiorku. Parę osób jest zaangażowanych w przygotowanie tego, nie mają zamiaru wypuścić czegoś kiepskiego. Oczywiście, już samo nagłośnienie projektu przy okazji promowania kampanii też jest cenne, ale jednak chodzi o doprowadzenie sprawy do końca. To jeszcze może być sukces! Wyobraź sobie, jeśli kilkadziesiąt osób zainteresuje się projektem i faktycznie wpłaci nawet niewielkie sumy, to jest szansa, że zebrana zostanie cała potrzebna suma. Moim - pszrenowego Myśliciela - zdaniem, istotne jest to, aby pierwsze osoby ze środowiska komiksowego wpłaciły pieniądze. Te osoby mogą stać się przykładami dla innych komiksiarzy, i wiele kolejnych osób zainteresuje się "Antywymiotnym" czy innymi nagrodami dostępnymi w ramach projektu.
Podkreślasz, że tak ci zależy na wpłatach komiksiarzy. Czy o inne osoby mniej dbasz?
-Nie, ależ skąd, każda osoba się liczy. Pszren liczył na komiksiarzy, bo najbardziej utożsamia się z tym środowiskiem, ale oczywiście super by było przyciągnąć zainteresowanie osób lubiących literaturę. Przygotowane są już emaile do grupy osób z tej branży, wystarczy je wysłać. Chociaż te kontakty pszrena z literatami są od dawna bardzo luźne, osobiście nie liczyłbym że ktoś jego wiersze jeszcze pamięta. Poza tym aforyzm to specyficzny gatunek literacki, czasem tekst trafi w nastrój czytelnika czy też pojawi się w odpowiednim kontekście, i wtedy może być uznany za arcydzieło. Ale czasem nawet niezłe teksty pozostają niezauważone. Dlatego właśnie bardzo ważna jest odpowiednia redakcja tego zbiorku.
Czego Wam na koniec życzyć, znaczy Tobie - rysunkowy Myślicielu oraz pszrenowi - Autorowi tego projektu?
-Hmm... Życz nam sukcesu!
Ok, sukcesu! A potem co?
-Potem kolejne projekty! Ważniejsze w sumie jest tworzenie, powstawanie kolejnych dzieł - chociaż oczywiście od czasu do czasu warto coś wydać, żeby był jakiś namacalny dowód tej twórczości.

sobota, 24 października 2015

Afryka

Wchodzimy jako pierwsi na widownię, na scenie jakieś skrzynie, kable i drabina. Spoko, w końcu ma być to teatr eksperymentalny. Po kilkunastu minutach wchodzi pracownik teatru i mówi, że to nie ta sala, że przedstawienie odbędzie się gdzie indziej. Wychodzimy, publiczność nadal czeka w hallu, ale potem, kiedy na przedstawieniu był hałas, jeszcze nieraz wracałem myślami do tej pustej sali - były momenty że tam jednak było lepiej :). Ale o co chodzi? W skrócie: chaotyczna recenzja przedstawienia teatralnego, a na końcu będę próbował wyciągnąć od Was kasę :).

RZESZÓW
Przyjechaliśmy z Białegostoku, z krótkim przystankiem w Lublinie. Zameldowaliśmy się w hotelu i poszliśmy na spacer. Wybór był dosyć zasadniczy: pójść do galerii handlowej, czy do teatru. Wybraliśmy teatr, zakupiliśmy bilety, a że do spektaklu pozostało jeszcze sporo czasu, odwiedziliśmy jednak także galerię handlową :).

HAŁAS
To było nieprzyjemne. Nie lubię hałasu. Na spektaklu przesadnie głośno było kilkakrotnie - czasem uciążliwe dźwięki wydobywały się z maszyny - być może produkującej lód ("Maszyna produkująca lud" - jakże totalitarnie to brzmi. Skojarzeń zresztą było jeszcze sporo, m.in. z Be Black, Baby - ale to przyszło mi do głowy już po przedstawieniu), kolejny hałas o ile pamiętam - bo o Afryce trudno cokolwiek pewnego powiedzieć :) - pojawił się chyba jako bardzo nagłośnione mówienie czy jako stuknięcia w metalową rurę. Inne mniej uciążliwe oddziaływania także się pojawiały, m.in. skierowany także na publiczność dym. Oczywiście od dawna interakcje z publicznością są mi nieobce, mój stryj był aktorem m.in. w teatrze Grotowskiego, a ja w swoich improwizacjach poetyckich również robiłem różne (mniej lub bardziej przemyślane) akcje z różnymi osobami.

POCZĄTKI
Na właściwą salę przedstawienia wchodziło się jakimiś schodkami - przypominającymi drogę ewakuacyjną, zaplecze techniczne czy coś takiego. Po wejściu na salę zobaczyliśmy trochę sprzętu (kamery, mikser muzyczny, oświetlenie), u góry dziura w suficie, z materiału z tej dziury zrobiony był prowizoryczny ekran. Stał też namiot, ale uwagę bardziej przyciągała aktorka, leżąca na podłodze jak lwica na sawannie. Z tyłu było miejsce dla publiczności, rozkładane białe krzesełka. Część miejsc była zarezerwowana, obok mnie siadł dyrektor teatru. A w ogóle to dopiero o 19.00 zaczęli nas wpuszczać na salę, a o tej godzinie miał się rozpocząć spektakl - nie obyło się zatem bez opóźnienia. Co więcej, czekaliśmy na jakiegoś gościa specjalnego, i kilkakrotnie pytany siedzący koło mnie dyrektor uzgadniał, że nadal czekamy. W końcu, po jakichś dziesięciu minutach czekania (supervip nie przyszedł :) ), dyrektor powiedział "niech zaczynają", i zaczęli!

OBSADA
Aktorzy: Sonia Roszczuk (Lwica Afrykanka), Piotr Wawer jr. (poszukujący Europejczyk), Maciej Pesta (imperialistyczny kolonizator), Klara Bielawka (bialutka), Jakub Ulewicz (Kapuściński), Anita Sokołowska (biegająca). Autorka: Agnieszka Jakimiak, reżyseria: Bartek Frąckowiak. Muzyka: Krzysztof Kaliski (pewnie z dzisiejszym sprzętem to proste, ale rewelacyjne było dodawanie na żywo kolejnych efektów w scenie z "jakby laboratorium", kiedy połączyły się m.in. efekty plusku wody, szumu, i wiele innych). Ogólnie mówiąc, na festiwalu nowego teatru w Rzeszowie miał występ zespół z Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

AKCJA
Przywoływane są reportaże Ryszarda Kapuścińskiego z Afryki. Lata sześćdziesiąte, uzyskiwanie niepodległości, rewolucje i problemy. Jeśli chodzi o akcję sceniczną, to można wskazać na cały szereg ciekawych patentów, w stylu nakładania na siebie obrazów filmowanych na żywo aktorów i fotografii, wykorzystywanie gadżetów, farb i w ogóle. Fajny był motyw znikania słów. Klimat Afryki rewelacyjnie przedstawiony - oraz to, że Afryki nie da się zrozumieć.

PRZESŁANIE
Poza wskazanym powyżej (że Afryki nie da się zrozumieć, przynajmniej kiedy jest się Europejczykiem), mamy do czynienia z mnóstwem ciekawych informacji, po prostu o najnowszej historii wybranych krajów afrykańskich. Jest marksistowska analiza uzależniania ekonomicznego Afryki od bogatych krajów Zachodu (mniej więcej o treści "posyłamy im jedzenie, żeby nie chciało im się produkować jedzenia", "Kościół katolicki jest odpowiedzialny za miliony ofiar AIDS w Afryce", "Polska i Uganda są podobne"). Zastanawiam się, jak w skrócie przedstawić przesłanie o wielkim długu Europejczyków wobec Afryki... może w stylu "Europejczycy spowodowali swoją aktywnością wiele nieszczęść w Afryce, ale powinni raczej pozwolić Afrykanom żyć po swojemu, niż narzucać im swoje rozwiązania", albo w stylu "Choćbyś pomalował się na czarno, nie zrozumiesz niczego z Afryki". Być może po prostu jako widz powinienem czerpać z tej sztuki ile się da, i jeśli kiedyś ten przekaz oddziała na moje decyzje, to to będzie właśnie przesłanie. Ale na razie odczuwam kontakt ze współczesnym teatrem, z dobrą robotą aktorską... odczuwam także (pewnie ulotne) zafascynowanie kontynentem afrykańskim. Byłem dwa razy w Maroku, i czuję że to za mało.

PODSUMOWANIE
Kiedy podczas studiów krytyki literackiej w USA omawialiśmy krytykę postkolonialną, zastanawiałem się, czy Polska zalicza się do krajów kolonialnych, czy do kolonii - doszedłem do wniosku, że Polskę zaliczać należy do obu kategorii. Moje odczucia z przedstawienia także obejmowały jednocześnie wiele wymiarów, jednak zdecydowanie przeważa zachwyt. Polecam "Afrykę" zdecydowanie!

CROWDFUNDING:
Przy okazji - licząc, że zaglądną tu miłośnicy kultury - chciałbym prosić o wsparcie projektu - chodzi o wydanie moich aforyzmów.
https://www.wspieram.to/projekt/5502/mysli-piotra-szreniawskiego

środa, 14 października 2015

25 procent

W kampanii "Myśli Piotra Szreniawskiego" na wspieram.to udało się już osiągnąć 25% docelowej sumy!


Ale żeby nie było przesadnie optymistycznie, to wrzucam printscreen z podstronki kategorii "Książki / Pisma" - zdecydowanie przeważają tam projekty nieudane. Mam nadzieję, że moi ewentualni fani i miłośnicy literatury w ogóle wesprą projekt, i że uda się wydać książeczkę :)