Moja pracka, zawierająca wykorzystanie fonta "oooo" i kilka kresek, została opublikowana w czasopiśmie ToCall, wydawanym przez Petrę Schulze-Wollgast. Całość powielana na mimeografie, nakład 100 egz.
https://pswgallery.tumblr.com/tagged/tocall
piątek, 13 grudnia 2019
f(ol)low
Ukazał się zbiorek moich minimalistycznych wierszy. Wydawca, Michael e. Casteels, własnoręcznie odbijał pieczątkami te utwory. Ja przesłałem metawiersze, jak sobie wyobrażam poszczególne wykonane wiersze. Wykonanie fantastyczne! Wydawnictwo: Puddles of Sky.
Publikacja była prezentowana na targach w Toronto. Informacje o możliwości zakupu na stronie: https://puddlesofskypress.com/chapbooks.html
Publikacja była prezentowana na targach w Toronto. Informacje o możliwości zakupu na stronie: https://puddlesofskypress.com/chapbooks.html
niedziela, 8 grudnia 2019
Wywiad z JC Mendizabalem
- Czy sztuka i muzyka mają coś wspólnego z religią, na przykład z praktykami szamańskimi?
Tak, z mojego punktu widzenia są to dwa sposoby patrzenia na to samo - dwa różne podejścia do pracy z przestrzeniami duchowymi lub szamańskimi. Poprzez stany transu (osiągane przez oddychanie, taniec, post, bębnienie) lub poprzez kreację, rytuał itp. można rozwinąć podstawowe założenia i wizję, które trzymają cię w ramach określonych nawyków. Nie jest konieczne, aby ktoś był świadomy że to właśnie robi (lub żeby opisywał to w podobnych słowach) – moim zdaniem akt połączenia ze światem w ten twórczy sposób czyni go „szamańskim” lub duchowym. Kiedy pracujesz nad zmianą sposobu postrzegania świata i siebie, tworząc, pracujesz z przestrzeniami „szamańskimi” lub „psychodelicznymi”, nawet jeśli używasz innych słów do opisania tych przestrzeni. Za każdym razem, gdy wchodzisz do obszarów w tobie (lub poza tobą), które są zwykle ukryte lub celowo odcięte, jest to moim zdaniem doświadczenie duchowe. Nie oznacza to również, że sama sztuka musi mieć jakieś konkretne odniesienia do religii lub praktyk duchowych. Obecność „duchowych” znaczników jest całkowicie nieistotna dla ich nieodłącznej mocy przywoływania zmienionego stanu lub przynajmniej chwilowej zmiany perspektywy. Często obecność takich znaczników jest skrótem, aby poinformować odbiorców o tym, co się dzieje (często ma to wymiar marketingowy) - w procesie szufladkowania dzieła w ramach ustalonego zestawu definicji.
- Pochodzisz z Salwadoru, a teraz mieszkasz w USA. W jaki sposób miejsca pobytu wpływają na twoje prace?
Życie w Salwadorze pozwoliło mi doświadczyć co najmniej 2 lub 3 różnych kultur - miejskiej kultury San Salvador, na którą bardzo wpłynęły Stany Zjednoczone, ale nadal miała swój szczególny charakter, kultury wiejskiej, która była znacznie starsza i osadzona w zupełnie innym sposobie patrzenia na świat oraz kulturę, którą pokazały mi moje babcie, która była jeszcze starsza i zakorzeniona w sposobie postrzegania ludzi i wydarzeń, które są już prawie stracone. W niemal każdej historii, którą babcia opowiadała mi o świecie, dostrzegłem archetypowy ciężar - ciężar, który był (i jest) prawie niemożliwy do przetłumaczenia wyłącznie przez przetłumaczenie jej słów. W tych opowieściach i opisach mogłem dostrzec rodzaj nieodłącznej magii, która została wygnana przez standaryzację współczesnego miasta. Przeprowadzka do USA pozwoliła mi na bezpośrednią interakcję ze współczesną i postmodernistyczną kulturą San Francisco, a także na spotkania ludzi z innych miejsc na świecie. To otworzyło mnie na bardzo różne pomysły i punkty widzenia. Otworzyło mnie również na psychodeliczną kontrkulturę, która ewoluowała w latach dziewięćdziesiątych w okolicach Zatoki San Francisco. To tutaj po raz pierwszy spotkałem elektroniczną muzykę taneczną, muzykę ambientową, ekstatyczny taniec itp.
- Interesuje mnie dziedzina, w której poezja i komiks nakładają się na siebie. Czy uważasz, że istnieją dzieła, które można postrzegać zarówno jako komiks eksperymentalny, jak i poezję wizualną?
Tak. Często tak opisuje się naszą pracę - jako rodzaj poezji wizualnej. (Znajomy powiedział o naszych komiksach: „Czasami, kiedy czytam twoje teksty, wątpię w moją umiejętność rozumienia angielskiego.”) Wiele z naszych komiksów nie ma jasnej fabuły, a jednak związek między słowami i obrazami jest bardziej poetycki niż ilustracyjny. W miarę możliwości staramy się osiągnąć granicę tego, co można zrozumieć - coś, co jest tuż poza językiem, wciąż używając języka i innych symboli i znaczników jako niedoskonałych wskaźników.
- Jak ważny jest tekst w twoich pracach?
Chociaż niektóre z naszych grafik są całkowicie pozbawione tekstu, jest on zawsze obecny, w taki czy inny sposób. Niektóre fragmenty zniknęły, ponieważ zostały usunięte w ostatniej chwili - innymi słowy, dzieło zostało utworzone wokół fragmentu tekstu. A potem, kiedy utwór zaczął nabierać kształtu, zdawałem sobie sprawę, że sam tekst może nie być już potrzebny. W tych przypadkach nadal postrzegam stary tekst jako rodzaj nieobecności, która może lśnić dzięki pozostałym kształtom i symbolom. W innych przypadkach tekst jest pisany jako pierwszy, a grafika jest tworzona wokół tekstu, aby się z nim zderzyć i jakoś go uzupełnić. Jednak w innych przypadkach tekst jest ostatnim akcentem - nowym znaczeniem pochodzącym z przypadkowo zeskanowanej strony lub reklamy ulicznej itp. We wszystkich tych przypadkach tekst nie ma na celu zdefiniowania utworu ani przekazania ostatecznego znaczenia. Zamiast tego jest rozumiany jako kolejny element, który zwiększa złożoność różnych elementów oddziałujących ze sobą.
- Co sądzisz o abstrakcji i pisaniu bezznaczeniowym (asemic writing) - czy te rzeczy są podobne?
Dla mnie pisanie bezznaczeniowe wydaje się sugerować jakiś sens - obiecuje znaczenie, a następnie nie spełnia tej obietnicy. Jest to podobne do tego, co robię z muzyką - gdzie może być próbka tekstu, który jest tak zakopany w innych dźwiękach, że słuchacz może usłyszeć głos mówiący „coś”, ale nie potrafi powiedzieć, co to znaczy. Możesz usłyszeć wystarczająco dużo, aby powiedzieć, że „głos coś mówi” - główne przesłanie komunikatu zostaje osiągnięte: jego istnienie jako przesłanie. Ale dalsze znaczenie nie nadchodzi. Pisanie bezznaczeniowe, choć samo w sobie nie ma znaczenia, wciąż trzyma się „znaczenia znaczenia” - wewnątrz elementu graficznego może zawierać miejsce tekstu, mówiąc, że w tym miejscu można by znaleźć wyraźne znaczenie. Abstrakcja idzie o krok dalej w rozbiciu jakiejkolwiek możliwości znaczenia - lub po prostu pozwala ci stworzyć lub umieścić znaczenie tam, gdzie uznasz to za stosowne.
- Jak należy stosować kadry komiksowe?
Nie sądzę, żeby istniały jakieś zasady dotyczące tego, jak należy ich używać – lub nie używać. Jeśli chodzi o nasze komiksy, to stworzyliśmy kilka książek, w których są wyraźne ramki komiksowe w tradycyjnym stylu ale też inne, w których nie ma żadnych narysowanych kadrów - po prostu cała strona wypełniona jest kolażem, albo też istnieje domniemana sekwencja scen lub kadrów bez otaczających ich ramek.
- Czy możesz nam powiedzieć coś o Radiu Free Clear Light?
RFCL początkowo narodziło się jako improwizowana noc muzyczna; eksperyment polegający na zaimprowizowanej inwokacji szamańskiej. W końcu stała się tożsamością, wokół której mogliśmy eksperymentować z wszelkiego rodzaju twórczością - w tym ze sztuką wizualną. Kiedy mówię „my” w odniesieniu do RFCL, mam na myśli wszystkie osoby, które były jego częścią przez lata (od 1995 r.), czy pracowały tylko nad jednym komiksem, jednym utworem muzycznym, czy też pracował ze mną przez lata. Jedną z głównych zasad RFCL było skupienie się na procesie tworzenia, a nie na końcowym wyniku. Projektujemy proces, a następnie widzimy, co się wydarzy - zamiast wyobrażać sobie wynik, a następnie próbować wymyślić sposób, aby ten wynik osiągnąć.
- Twoja muzyka została wykonana przez orkiestrę - jak takie rzeczy się organizuje?
Podczas wizyty w Salwadorze poznałem dyrygenta Orkiestry Symfonicznej w El Salvador. Słuchał niektórych utworów kameralnych, które napisałem podczas studiów nad kompozycją klasyczną. Lubił je i zaoferował mi szansę napisania utworu na orkiestrę. Skorzystałem z okazji i spędziłem około roku pracując nad utworem „Canto Para Ser Perseguido”, który ostatecznie został wykonany przez orkiestrę. To był wielki zaszczyt, że moja muzyka została wykonana przez orkiestrę narodową - a nawet więcej, zobaczyłem, że muzycy lubią to, co grają i są z tego zadowoleni.
- Czy twoja sztuka wpływa na ludzi wokół ciebie?
Ponieważ staram się jak najbardziej nie skupiać na wynikach, nie spędzam dużo czasu na zastanawianiu się, jak moja sztuka wpłynie na innych lub nie wpłynie na nikogo. Wiem po prostu, że włożyłem w to dużo uwagi i wysiłku, a jeśli ktoś przyjrzy się uważnie, słucha (lub czyta), znajdzie to tam. W tym momencie to oni muszą to znaleźć i przekształcić w coś dla siebie. Moja część równania jest gotowa.
www.blacknotemusic.com
Tak, z mojego punktu widzenia są to dwa sposoby patrzenia na to samo - dwa różne podejścia do pracy z przestrzeniami duchowymi lub szamańskimi. Poprzez stany transu (osiągane przez oddychanie, taniec, post, bębnienie) lub poprzez kreację, rytuał itp. można rozwinąć podstawowe założenia i wizję, które trzymają cię w ramach określonych nawyków. Nie jest konieczne, aby ktoś był świadomy że to właśnie robi (lub żeby opisywał to w podobnych słowach) – moim zdaniem akt połączenia ze światem w ten twórczy sposób czyni go „szamańskim” lub duchowym. Kiedy pracujesz nad zmianą sposobu postrzegania świata i siebie, tworząc, pracujesz z przestrzeniami „szamańskimi” lub „psychodelicznymi”, nawet jeśli używasz innych słów do opisania tych przestrzeni. Za każdym razem, gdy wchodzisz do obszarów w tobie (lub poza tobą), które są zwykle ukryte lub celowo odcięte, jest to moim zdaniem doświadczenie duchowe. Nie oznacza to również, że sama sztuka musi mieć jakieś konkretne odniesienia do religii lub praktyk duchowych. Obecność „duchowych” znaczników jest całkowicie nieistotna dla ich nieodłącznej mocy przywoływania zmienionego stanu lub przynajmniej chwilowej zmiany perspektywy. Często obecność takich znaczników jest skrótem, aby poinformować odbiorców o tym, co się dzieje (często ma to wymiar marketingowy) - w procesie szufladkowania dzieła w ramach ustalonego zestawu definicji.
- Pochodzisz z Salwadoru, a teraz mieszkasz w USA. W jaki sposób miejsca pobytu wpływają na twoje prace?
Życie w Salwadorze pozwoliło mi doświadczyć co najmniej 2 lub 3 różnych kultur - miejskiej kultury San Salvador, na którą bardzo wpłynęły Stany Zjednoczone, ale nadal miała swój szczególny charakter, kultury wiejskiej, która była znacznie starsza i osadzona w zupełnie innym sposobie patrzenia na świat oraz kulturę, którą pokazały mi moje babcie, która była jeszcze starsza i zakorzeniona w sposobie postrzegania ludzi i wydarzeń, które są już prawie stracone. W niemal każdej historii, którą babcia opowiadała mi o świecie, dostrzegłem archetypowy ciężar - ciężar, który był (i jest) prawie niemożliwy do przetłumaczenia wyłącznie przez przetłumaczenie jej słów. W tych opowieściach i opisach mogłem dostrzec rodzaj nieodłącznej magii, która została wygnana przez standaryzację współczesnego miasta. Przeprowadzka do USA pozwoliła mi na bezpośrednią interakcję ze współczesną i postmodernistyczną kulturą San Francisco, a także na spotkania ludzi z innych miejsc na świecie. To otworzyło mnie na bardzo różne pomysły i punkty widzenia. Otworzyło mnie również na psychodeliczną kontrkulturę, która ewoluowała w latach dziewięćdziesiątych w okolicach Zatoki San Francisco. To tutaj po raz pierwszy spotkałem elektroniczną muzykę taneczną, muzykę ambientową, ekstatyczny taniec itp.
- Interesuje mnie dziedzina, w której poezja i komiks nakładają się na siebie. Czy uważasz, że istnieją dzieła, które można postrzegać zarówno jako komiks eksperymentalny, jak i poezję wizualną?
Tak. Często tak opisuje się naszą pracę - jako rodzaj poezji wizualnej. (Znajomy powiedział o naszych komiksach: „Czasami, kiedy czytam twoje teksty, wątpię w moją umiejętność rozumienia angielskiego.”) Wiele z naszych komiksów nie ma jasnej fabuły, a jednak związek między słowami i obrazami jest bardziej poetycki niż ilustracyjny. W miarę możliwości staramy się osiągnąć granicę tego, co można zrozumieć - coś, co jest tuż poza językiem, wciąż używając języka i innych symboli i znaczników jako niedoskonałych wskaźników.
- Jak ważny jest tekst w twoich pracach?
Chociaż niektóre z naszych grafik są całkowicie pozbawione tekstu, jest on zawsze obecny, w taki czy inny sposób. Niektóre fragmenty zniknęły, ponieważ zostały usunięte w ostatniej chwili - innymi słowy, dzieło zostało utworzone wokół fragmentu tekstu. A potem, kiedy utwór zaczął nabierać kształtu, zdawałem sobie sprawę, że sam tekst może nie być już potrzebny. W tych przypadkach nadal postrzegam stary tekst jako rodzaj nieobecności, która może lśnić dzięki pozostałym kształtom i symbolom. W innych przypadkach tekst jest pisany jako pierwszy, a grafika jest tworzona wokół tekstu, aby się z nim zderzyć i jakoś go uzupełnić. Jednak w innych przypadkach tekst jest ostatnim akcentem - nowym znaczeniem pochodzącym z przypadkowo zeskanowanej strony lub reklamy ulicznej itp. We wszystkich tych przypadkach tekst nie ma na celu zdefiniowania utworu ani przekazania ostatecznego znaczenia. Zamiast tego jest rozumiany jako kolejny element, który zwiększa złożoność różnych elementów oddziałujących ze sobą.
- Co sądzisz o abstrakcji i pisaniu bezznaczeniowym (asemic writing) - czy te rzeczy są podobne?
Dla mnie pisanie bezznaczeniowe wydaje się sugerować jakiś sens - obiecuje znaczenie, a następnie nie spełnia tej obietnicy. Jest to podobne do tego, co robię z muzyką - gdzie może być próbka tekstu, który jest tak zakopany w innych dźwiękach, że słuchacz może usłyszeć głos mówiący „coś”, ale nie potrafi powiedzieć, co to znaczy. Możesz usłyszeć wystarczająco dużo, aby powiedzieć, że „głos coś mówi” - główne przesłanie komunikatu zostaje osiągnięte: jego istnienie jako przesłanie. Ale dalsze znaczenie nie nadchodzi. Pisanie bezznaczeniowe, choć samo w sobie nie ma znaczenia, wciąż trzyma się „znaczenia znaczenia” - wewnątrz elementu graficznego może zawierać miejsce tekstu, mówiąc, że w tym miejscu można by znaleźć wyraźne znaczenie. Abstrakcja idzie o krok dalej w rozbiciu jakiejkolwiek możliwości znaczenia - lub po prostu pozwala ci stworzyć lub umieścić znaczenie tam, gdzie uznasz to za stosowne.
- Jak należy stosować kadry komiksowe?
Nie sądzę, żeby istniały jakieś zasady dotyczące tego, jak należy ich używać – lub nie używać. Jeśli chodzi o nasze komiksy, to stworzyliśmy kilka książek, w których są wyraźne ramki komiksowe w tradycyjnym stylu ale też inne, w których nie ma żadnych narysowanych kadrów - po prostu cała strona wypełniona jest kolażem, albo też istnieje domniemana sekwencja scen lub kadrów bez otaczających ich ramek.
- Czy możesz nam powiedzieć coś o Radiu Free Clear Light?
RFCL początkowo narodziło się jako improwizowana noc muzyczna; eksperyment polegający na zaimprowizowanej inwokacji szamańskiej. W końcu stała się tożsamością, wokół której mogliśmy eksperymentować z wszelkiego rodzaju twórczością - w tym ze sztuką wizualną. Kiedy mówię „my” w odniesieniu do RFCL, mam na myśli wszystkie osoby, które były jego częścią przez lata (od 1995 r.), czy pracowały tylko nad jednym komiksem, jednym utworem muzycznym, czy też pracował ze mną przez lata. Jedną z głównych zasad RFCL było skupienie się na procesie tworzenia, a nie na końcowym wyniku. Projektujemy proces, a następnie widzimy, co się wydarzy - zamiast wyobrażać sobie wynik, a następnie próbować wymyślić sposób, aby ten wynik osiągnąć.
- Twoja muzyka została wykonana przez orkiestrę - jak takie rzeczy się organizuje?
Podczas wizyty w Salwadorze poznałem dyrygenta Orkiestry Symfonicznej w El Salvador. Słuchał niektórych utworów kameralnych, które napisałem podczas studiów nad kompozycją klasyczną. Lubił je i zaoferował mi szansę napisania utworu na orkiestrę. Skorzystałem z okazji i spędziłem około roku pracując nad utworem „Canto Para Ser Perseguido”, który ostatecznie został wykonany przez orkiestrę. To był wielki zaszczyt, że moja muzyka została wykonana przez orkiestrę narodową - a nawet więcej, zobaczyłem, że muzycy lubią to, co grają i są z tego zadowoleni.
- Czy twoja sztuka wpływa na ludzi wokół ciebie?
Ponieważ staram się jak najbardziej nie skupiać na wynikach, nie spędzam dużo czasu na zastanawianiu się, jak moja sztuka wpłynie na innych lub nie wpłynie na nikogo. Wiem po prostu, że włożyłem w to dużo uwagi i wysiłku, a jeśli ktoś przyjrzy się uważnie, słucha (lub czyta), znajdzie to tam. W tym momencie to oni muszą to znaleźć i przekształcić w coś dla siebie. Moja część równania jest gotowa.
www.blacknotemusic.com
Etykiety:
komiks,
komiks eksperymentalny,
neopoemiks,
poemiks,
poezja wizualna,
Salvador,
wywiad
Interview with JC Mendizabal
- Do art and music have something in common with religion, for example with shamanic practices?
Yes, from my point of view they are two ways of looking at the same thing - two different approaches to working with spiritual or shamanic spaces. Through trance states (gained through breathing, dancing, fasting, drumming) or through creation, ritual, etc one can expand the underlying assumptions and vision that hold you tied to a particular complex of habits. It's not necessary for someone to be aware that's what they're doing (or to describe it in similar words) - the act of relating to the world in this creative way makes it "shamanic" or spiritual in the way I see it. When you work with shifting the way you see the world and yourself by creating you are working with "shamanic" or "psychedelic" spaces, even if you use different words to describe these spaces. Anytime you access areas within you (or outside of you) that are normally hidden or purposefully shut out, that is a "spiritual experience" from my point of view. That also doesn't mean that the art itself needs to have any specific references to religion or spiritual practices. The presence of "spiritual" signifiers is completely irrelevant to its inherent power to invoke an altered state or at the very least a momentary shift in perspective. Often the presence of such signifiers is a short cut to let the audience know what is happening (often as a way of marketing) - in the process framing the creation within a pre-established set of definitions.
- You come from El Salvador, and now you live in the USA. How do places where you stay influence your works?
Living in El Salvador allowed me to experience at least 2 or 3 different cultures - the city culture of San Salvador, which was very influenced by the USA but still had a particular character of its own, the countryside culture which was a lot older and grounded in a very different way of looking at the world and the culture that my grandmothers showed me which was even older, and rooted in a way of perceiving people and events that is almost lost now. I perceived an archetypal weight in almost every story my grandmother would tell me about the world - a weight that was (and is) nearly impossible to translate by simply repeating her words. In these stories and descriptions, I could perceive a kind of inherent magic which tends to be banished by the standardization of the modern city. Moving to the USA allowed me to interact with the modern and postmodern culture of San Francisco directly, as well as encounter people that came from other places in the world. This opened me up to very different ideas and points of view. It also opened me up to the psychedelic counterculture which evolved in the 90s in the Bay Area. This is where I first encountered electronic dance music, ambient music, ecstatic dancing, etc.
- I am interested in the field where poetry and comics overlap. Do you think there are works that can be both seen as experimental comics and as visual poetry?
Yes. Often that's how our work has been described - as a kind of visual poetry. (A friend said of our comics: "Sometimes when I read your stuff, I doubt my ability to understand English.") Many of our comics don't have a clear storyline and yet there is a relationship between the words and the images that is more poetic than illustrative. As much as possible we strive to reach the edge of what can be understood - something that is just beyond language while still using language and other symbols and signifiers as imperfect pointers.
- How important is text in your works?
Although some of our graphic pieces are completely devoid of text, it is always present in one way or another. There are some pieces where the text is gone because it was removed at the last minute - in other words, the piece was created around a piece of text. And then, when the piece started to take shape, I realized that the text itself may no longer be necessary. In those cases I still perceive the old text as a kind of absence that can be gleamed through the shapes and symbols that remain. In other cases, the text is written first and the graphics are created around the text, to clash with it and somehow complement it. Yet in other cases, the text is a final touch - an emergent meaning from a random scanned page or from a street advertisement, etc. In all these cases, the text is not meant to define the piece, or to communicate a final meaning. Instead it's meant as another element that adds to the complexity of the different elements interacting with each other.
- What do you think about abstraction and asemic writing - are these things similar?
For me, asemic writing seems to imply a kind of meaning - it promises meaning and then doesn't fulfill that promise. It's similar to what I do with music - where there may be a sample of text that is so buried in other sounds that the listener can perceive a voice saying "something" but they can't tell what the meaning is. You can hear enough to tell that "a voice is saying something" - the primary message of the message is achieved: its existence as message. But no further meaning is forthcoming. So asemic writing, while not having meaning in itself, still holds on to "a meaning of meaning" - within a graphic piece it can hold the place of text, saying this is where the explicit meaning would be found if there were any. Abstraction would go a step further in breaking down any possibility of meaning - or simply allowing you to create or place meaning where you see fit.
- How should comic frames be used?
I don't think there's any rules for how they should be used or not used. In our comics, we have some books where there are clear comic frames in a traditional style and other books where there are no frames at all - just a full page collage or an implied sequence of scenes or chambers without boxes around them.
- Can you tell us something about Radio Free Clear Light?
RFCL was initially born as a music night of improvisation; an experiment in impromptu shamanic invocation. Eventually, it grew to become an identity around which we could experiment with all kinds of creation - including visual art. When I say "we" in relation to RFCL, in my mind I include all the many people that have been a part of it over the years (since 1995)whether they only worked on one comic, one piece of music, or whether they worked with me for years. One of the main principles of RFCL has been to focus on the process of creation rather than on the final result. We design a process and then see what comes out - instead of imagining a result and then trying to figure out a way to make that result happen.
- Your music was performed by an orchestra - how do such things happen?
I met the conductor of the Symphonic Orchestra in El Salvador during a visit to El Salvador. He listened to some chamber pieces I had written while studying classical composition. He liked them and offered me the chance to write a piece for the Orchestra. I jumped at the chance and spent approximately a year working on a piece: "Canto Para Ser Perseguido" which was eventually performed by the Orchestra. It was a great honor to have my music performed by the national Orchestra - and even more, to see that the musicians enjoyed what they were playing and they were happy with it.
- Does your art influence people around you?
Since I try as much as possible to not focus on results I don't spend much time thinking about how my art will influence or not influence anyone. I simply know that I've put a lot of attention and effort into it, and if someone looks or listens (or reads) carefully, they will find it there. At that point, it's up to them to find it and convert it into something for themselves. My part of the equation is done.
www.blacknotemusic.com
Yes, from my point of view they are two ways of looking at the same thing - two different approaches to working with spiritual or shamanic spaces. Through trance states (gained through breathing, dancing, fasting, drumming) or through creation, ritual, etc one can expand the underlying assumptions and vision that hold you tied to a particular complex of habits. It's not necessary for someone to be aware that's what they're doing (or to describe it in similar words) - the act of relating to the world in this creative way makes it "shamanic" or spiritual in the way I see it. When you work with shifting the way you see the world and yourself by creating you are working with "shamanic" or "psychedelic" spaces, even if you use different words to describe these spaces. Anytime you access areas within you (or outside of you) that are normally hidden or purposefully shut out, that is a "spiritual experience" from my point of view. That also doesn't mean that the art itself needs to have any specific references to religion or spiritual practices. The presence of "spiritual" signifiers is completely irrelevant to its inherent power to invoke an altered state or at the very least a momentary shift in perspective. Often the presence of such signifiers is a short cut to let the audience know what is happening (often as a way of marketing) - in the process framing the creation within a pre-established set of definitions.
- You come from El Salvador, and now you live in the USA. How do places where you stay influence your works?
Living in El Salvador allowed me to experience at least 2 or 3 different cultures - the city culture of San Salvador, which was very influenced by the USA but still had a particular character of its own, the countryside culture which was a lot older and grounded in a very different way of looking at the world and the culture that my grandmothers showed me which was even older, and rooted in a way of perceiving people and events that is almost lost now. I perceived an archetypal weight in almost every story my grandmother would tell me about the world - a weight that was (and is) nearly impossible to translate by simply repeating her words. In these stories and descriptions, I could perceive a kind of inherent magic which tends to be banished by the standardization of the modern city. Moving to the USA allowed me to interact with the modern and postmodern culture of San Francisco directly, as well as encounter people that came from other places in the world. This opened me up to very different ideas and points of view. It also opened me up to the psychedelic counterculture which evolved in the 90s in the Bay Area. This is where I first encountered electronic dance music, ambient music, ecstatic dancing, etc.
- I am interested in the field where poetry and comics overlap. Do you think there are works that can be both seen as experimental comics and as visual poetry?
Yes. Often that's how our work has been described - as a kind of visual poetry. (A friend said of our comics: "Sometimes when I read your stuff, I doubt my ability to understand English.") Many of our comics don't have a clear storyline and yet there is a relationship between the words and the images that is more poetic than illustrative. As much as possible we strive to reach the edge of what can be understood - something that is just beyond language while still using language and other symbols and signifiers as imperfect pointers.
- How important is text in your works?
Although some of our graphic pieces are completely devoid of text, it is always present in one way or another. There are some pieces where the text is gone because it was removed at the last minute - in other words, the piece was created around a piece of text. And then, when the piece started to take shape, I realized that the text itself may no longer be necessary. In those cases I still perceive the old text as a kind of absence that can be gleamed through the shapes and symbols that remain. In other cases, the text is written first and the graphics are created around the text, to clash with it and somehow complement it. Yet in other cases, the text is a final touch - an emergent meaning from a random scanned page or from a street advertisement, etc. In all these cases, the text is not meant to define the piece, or to communicate a final meaning. Instead it's meant as another element that adds to the complexity of the different elements interacting with each other.
- What do you think about abstraction and asemic writing - are these things similar?
For me, asemic writing seems to imply a kind of meaning - it promises meaning and then doesn't fulfill that promise. It's similar to what I do with music - where there may be a sample of text that is so buried in other sounds that the listener can perceive a voice saying "something" but they can't tell what the meaning is. You can hear enough to tell that "a voice is saying something" - the primary message of the message is achieved: its existence as message. But no further meaning is forthcoming. So asemic writing, while not having meaning in itself, still holds on to "a meaning of meaning" - within a graphic piece it can hold the place of text, saying this is where the explicit meaning would be found if there were any. Abstraction would go a step further in breaking down any possibility of meaning - or simply allowing you to create or place meaning where you see fit.
- How should comic frames be used?
I don't think there's any rules for how they should be used or not used. In our comics, we have some books where there are clear comic frames in a traditional style and other books where there are no frames at all - just a full page collage or an implied sequence of scenes or chambers without boxes around them.
- Can you tell us something about Radio Free Clear Light?
RFCL was initially born as a music night of improvisation; an experiment in impromptu shamanic invocation. Eventually, it grew to become an identity around which we could experiment with all kinds of creation - including visual art. When I say "we" in relation to RFCL, in my mind I include all the many people that have been a part of it over the years (since 1995)whether they only worked on one comic, one piece of music, or whether they worked with me for years. One of the main principles of RFCL has been to focus on the process of creation rather than on the final result. We design a process and then see what comes out - instead of imagining a result and then trying to figure out a way to make that result happen.
- Your music was performed by an orchestra - how do such things happen?
I met the conductor of the Symphonic Orchestra in El Salvador during a visit to El Salvador. He listened to some chamber pieces I had written while studying classical composition. He liked them and offered me the chance to write a piece for the Orchestra. I jumped at the chance and spent approximately a year working on a piece: "Canto Para Ser Perseguido" which was eventually performed by the Orchestra. It was a great honor to have my music performed by the national Orchestra - and even more, to see that the musicians enjoyed what they were playing and they were happy with it.
- Does your art influence people around you?
Since I try as much as possible to not focus on results I don't spend much time thinking about how my art will influence or not influence anyone. I simply know that I've put a lot of attention and effort into it, and if someone looks or listens (or reads) carefully, they will find it there. At that point, it's up to them to find it and convert it into something for themselves. My part of the equation is done.
www.blacknotemusic.com
Etykiety:
comics,
El Salvador,
experimental comics,
interview,
neopoemics,
poemics,
visual poetry
piątek, 22 listopada 2019
Justyna Leja - Z szuflady niemych myśli
Zaglądam do środka, klarowne strony, elegancja i zrozumiałość. Nawet wstęp i zakończenie (czyli odpowiednio "Drogi czytelniku!" oraz "podziękowania") przybrały formę wierszy ze zwrotkami, to nawet ciekawe z formalnego punktu widzenia.
Ale zacznijmy od tego, skąd mam ten tomik (w dodatku z dedykacją!). Wygrałem go na instagramowym konkursie, zorganizowanym przez Autorkę. Od dawna czytam teksty tej Poetki, są one dopracowane, obcowanie z taką lekturą jest przyjemne.
Co ogólnie można powiedzieć o tych wierszach? Nie jest to dążenie do przewrotu, nie ma tu ataków na coś czy zmagań z formą. Mamy tu do czynienia z cieszeniem się spokojem. Wiersze są dobrze zredagowane, dobór słów nie jest przypadkowy, tylko przemyślany.
Weźmy jakiś przykładowy wiersz:
NIE MARTW SIĘ
Tak trudno jest kogoś podnieść,
jeszcze trudniej samemu wstać,
już nie martw się o mnie,
zrzućmy ten plecak
smutnych wspomnień
i chodźmy nad staw.
Na mnie to zadziałało, tak jak działają wiersze haiku. Czuję podobny klimat, jest wskazana jakaś sytuacja, jakaś mgiełka zmartwienia, które jednak nie może nas przytłoczyć. Jeśli miałbym szukać skojarzenia z twórczością jakiejś osoby, to mi do głowy przychodzi Horacy. Podobny spokój, niekiedy filozoficzne podejście do prostych spraw.
Jest to poezja notująca uczucia. Mamy tu do czynienia nie tylko z ekspresją, ale też ze zrozumiałą komunikacją. Myślę, że na spotkaniach autorskich odbiorcy z przyjemnością słuchają tych wierszy.
Justyna Leja, Z szuflady niemych myśli, Ridero 2019, ss. 51.
https://www.instagram.com/justyna_pisze_wiersze
niedziela, 10 listopada 2019
Petra Schulze-Wollgast
- Your "copy transform" chapbook from the "Visual Shareware" series is my favourite. Can you tell us something about the brochure, about the blue version, and about the whole series?
For copy transform I took some of my typographic work and put it on a small table photocopier machine. I was quite impressed how the impact changed in comparison to the original works.
When doing the photocopies I wished I could also print in Blue with the photocopier, but I didn’t could get blue toner for my machine. Later when I got in touch with mimeo printing I could realize it with a second edition, "copy transform - blue version".
Recently I found an old spirit duplicator and I printed a third edition with it, "copy transform - spirit version".
Funny thing it was not my plan to make this editions when I created the photocopier version. This is in fact quite typical for my working, things happen and my work is developing unforeseen.
- I would like to ask you about the meta level - sometimes you type about typing, and for example the title "Is there a Plan behind the Plan" also sounds interesting in the meta level context. Do you take notes on what projects you are planning?
Actually, I don't really plan my work, I sometimes make a short note of ideas - but just not to forget them again.
The meta-level usually comes later - for example when I'm looking for a title. I always hang my works on the pinboard after their creation and communicate with them, so to speak.
I find it interesting myself what associations, cross connections and meta levels arise.
- It's interesting to read the explanations of the technique used on your publications (for example "dry transfer lettering on white lines"). Are these just notes, or should they influence the reader?
For me, the used technique is an essential part of the creation of my work. I’m experimenting with outdated printing and duplication techniques — and that is sometimes reflected in the title.
I think it does something to the viewer, at least it's an explanation.
- What do you think about tradition, regarding old writing and printing machines and techniques?
I’m just fascinated by these old print making techniques and machines.
Doing by hand, slowly. ;)
- Is using the backside of the font more encryption or censorship?
Interesting question, could definitely be both. I don’t want to decide that - at the end it is unreadable!
It’s just an example for finding a meta level: But this is another nice example of the meta-level that can arise.
Actually, I print the backs of the letters first of all because of their geometric shape, and the constructions that can be created from them. But these backs also often have a beautiful structure.
When I printed the backs of the metal type letters, for example, I noticed that the perforated structure of the feet often looks like galaxies. This resulted in the title of the series, "The Backside of the Universe".
- You exhibit your works in many places. How do you find places to exhibit?
For me, the exchange with like-minded artists is important — and extremely inspiring. And I found my concrete poetry community mainly through the social networks. There is it, where I exhibit my work :)
Sometimes I am also invited to exhibitions in the real world then.
- Can you tell us something about ToCall?
Last year I found an antiquarian copy of the last edition of Tlaloc published by Cavan McCarthy in the 1970s. At that time there were many such anthological, periodical, independent magazines in which poets and artists could publish their works.
I was extremely fascinated by the idea and simplicity - and it was printed on the mimeograph.
I was just so excited that I decided to print a magazine about visual and concrete poetry on my mimeograph.
- You sometimes concentrate on the shape of poems. Are you searching for new forms, or do you want the reader to notice the form?
Since I’m interested not only in letters but also in geometrics, indeed, I want the reader to notice the form of texts and poems.
- I'm interested in the sphere where poetry and comics overlap - it's mostly visible between experimental comics and visual poetry (I call it neopoemics). Do you like it when arts meet?
For sure, I like the discovery of new spheres.
With printing typographics I found my way in the field between art and literature - and that’s great!
- Which do you prefer: the square, or the A4 format? And why?
I prefer the technically more suitable. For the typewriter I often choose the square because I can then turn the page.
For my mimeograph, the A4 format is the most effective, then I don't have to cut anything. And the A4 paper is often cheaper.
https://pswgallery.tumblr.com/tagged/backside-of-the-universe
www.psw.gallery
sobota, 9 listopada 2019
Petra Schulze-Wollgast
- Moja ulubiona broszurka Twojego autorstwa to „copy transform” z serii „Visual Shareware”. Czy możesz powiedzieć coś o tej broszurze, o jej wersji niebieskiej i o całej serii?
W serii „copy transform” umieściłam starsze prace typograficzne na starej kserokopiarce stołowej i byłam zaskoczona, jak ciekawe efekty uzyskałam w porównaniu do oryginałów. Chciałam drukować niebieskim tonerem, ale nie był dostępny dla tej kserokopiarki. Gdy rok później dostałam mimeograf, mogłam zrealizować niebieską wersję, czyli „copy transform - blue version”.
A kiedy niedawno znalazłem stary powielacz spirytusowy, wpadłam na pomysł, aby wydrukować tę serię w trzeciej technice, „copy transform - spirit version”.
Cała sprawa nie była planowana od samego początku. Projekt ewoluował wraz z każdym nowym (starym) znalezionym duplikatorem. Kto wie, może będzie jeszcze kontynuacja tego projektu - to całkiem możliwe.
- Chciałbym cię zapytać o poziom meta - czasami piszesz o pisaniu, a na przykład tytuł „Is there a plan behind the plan?” również brzmi interesująco w kontekście poziomu meta. Czy notujesz, jakie projekty planujesz?
Właściwie tak naprawdę nie planuję swojej pracy, czasami zapisuję pomysły - ale tylko po to, żeby ich nie zapomnieć. Poziom meta zwykle rozwija się później - na przykład, gdy szukam tytułu. Zawsze po stworzeniu pracy, zawierszam ją na tablicy korkowej i się z nią komunikuję, że tak powiem. Uważam, że powstające skojarzenia, powiązania i meta-poziomy są interesujące.
- Ciekawe są objaśnienia technik stosowanych w twoich publikacjach (na przykład „literowanie suchym transferem na białych liniach”). Czy to tylko notatki, czy powinny mieć wpływ na czytelnika?
Dla mnie zastosowana technika jest istotną częścią tworzenia mojej pracy. Eksperymentuję z przestarzałymi technikami drukowania i powielania, co czasami znajduje odzwierciedlenie w tytule. Myślę, że oddziałuje to na widza, albo przynajmniej jest jakimś wyjaśnieniem.
- Co sądzisz o tradycji, dotyczącej starych maszyn i technik pisania i drukowania?
Stare techniki drukowania mnie fascynują. Ręczna, powolna robota, ze zrozumieniem. ;)
- Czy używanie tylnej strony czcionki jest bardziej szyfrowaniem, czy cenzurą?
To interesujące pytanie - może być jednym i drugim. Nie chcę o tym decydować, ostatecznie jest to nieczytelne. Ale znowu jest to dobry przykład poziomu meta, który może powstać: w rzeczywistości drukuję najpierw litery z powodu ich geometrycznego kształtu i konstrukcji, które można z nich zbudować. Tylna strona czcionki często ma piękną strukturę.
Kiedy odbijałam tylną stronę czcionek, zauważyłam, że dziurawa struktura odbitek przypomina galaktyki. Z tego wyłonił się tytuł serii „Tylna strona wszechświata”.
- Wystawiasz swoje prace w wielu miejscach. Jak znajdujesz miejsca, w których masz wystawy?
Dla mnie wymiana z osobami o podobnych poglądach jest ważna i niezwykle inspirująca. I znalazłam swoje środowisko poezji konkretnej głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tam też pokazuję swoje prace :). Czasami też jestem zapraszana na wystawy w realnym świecie.
- Czy możesz nam coś powiedzieć o ToCall?
W zeszłym roku znalazłam antykwaryczną kopię ostatniego numeru Tlaloc, opublikowaną przez Cavana McCarthy'ego w latach siedemdziesiątych. W tamtym czasie istniało wiele takich antologicznych, periodycznych zinów, w których poeci i artyści mogli publikować swoje prace. Byłam bardzo zafascynowana pomysłem i prostotą - a Tlatloc został wydrukowany na mimeografie. Byłam tak zachwycona, że postanowiłam wydrukować właśnie taki zin o poezji wizualnej i konkretnej na własnym mimeografie.
- Czasami koncentrujesz się na kształcie wierszy. Szukasz nowych form, czy raczej chcesz, żeby czytelnik zwrócił uwagę na formę?
Tak, interesują mnie zarówno geometryczne kształty, jak i litery oraz to, co można z nimi zrobić. Rzeczywiście chcę, żeby czytelnik dostrzegał formę tekstów i wierszy.
- Interesuje mnie sfera, w której poezja i komiks nakładają się - jest to głównie widoczne pomiędzy komiksem eksperymentalnym a poezją wizualną (nazywam to neopoemiksem). Czy podoba ci się, gdy sztuki się spotykają?
Z pewnością! Drukując elementy typograficzne znalazłam się na pograniczu sztuki i literatury, to jest totalnie ekscytujące!
- Co wolisz: kwadrat, czy format A4? I dlaczego?
Wolę to, co jest bardziej odpowiednie pod względem technicznym. W przypadku maszyny do pisania często wybieram kwadrat, ponieważ mogę następnie obrócić arkusz o 90 stopni. W przypadku mimeografu format A4 jest najefektywniejszy, nie muszę niczego ciąć - i papier w formacie A4 jest często tańszy.
https://pswgallery.tumblr.com/tagged/backside-of-the-universe
www.psw.gallery
W serii „copy transform” umieściłam starsze prace typograficzne na starej kserokopiarce stołowej i byłam zaskoczona, jak ciekawe efekty uzyskałam w porównaniu do oryginałów. Chciałam drukować niebieskim tonerem, ale nie był dostępny dla tej kserokopiarki. Gdy rok później dostałam mimeograf, mogłam zrealizować niebieską wersję, czyli „copy transform - blue version”.
A kiedy niedawno znalazłem stary powielacz spirytusowy, wpadłam na pomysł, aby wydrukować tę serię w trzeciej technice, „copy transform - spirit version”.
Cała sprawa nie była planowana od samego początku. Projekt ewoluował wraz z każdym nowym (starym) znalezionym duplikatorem. Kto wie, może będzie jeszcze kontynuacja tego projektu - to całkiem możliwe.
- Chciałbym cię zapytać o poziom meta - czasami piszesz o pisaniu, a na przykład tytuł „Is there a plan behind the plan?” również brzmi interesująco w kontekście poziomu meta. Czy notujesz, jakie projekty planujesz?
Właściwie tak naprawdę nie planuję swojej pracy, czasami zapisuję pomysły - ale tylko po to, żeby ich nie zapomnieć. Poziom meta zwykle rozwija się później - na przykład, gdy szukam tytułu. Zawsze po stworzeniu pracy, zawierszam ją na tablicy korkowej i się z nią komunikuję, że tak powiem. Uważam, że powstające skojarzenia, powiązania i meta-poziomy są interesujące.
- Ciekawe są objaśnienia technik stosowanych w twoich publikacjach (na przykład „literowanie suchym transferem na białych liniach”). Czy to tylko notatki, czy powinny mieć wpływ na czytelnika?
Dla mnie zastosowana technika jest istotną częścią tworzenia mojej pracy. Eksperymentuję z przestarzałymi technikami drukowania i powielania, co czasami znajduje odzwierciedlenie w tytule. Myślę, że oddziałuje to na widza, albo przynajmniej jest jakimś wyjaśnieniem.
- Co sądzisz o tradycji, dotyczącej starych maszyn i technik pisania i drukowania?
Stare techniki drukowania mnie fascynują. Ręczna, powolna robota, ze zrozumieniem. ;)
- Czy używanie tylnej strony czcionki jest bardziej szyfrowaniem, czy cenzurą?
To interesujące pytanie - może być jednym i drugim. Nie chcę o tym decydować, ostatecznie jest to nieczytelne. Ale znowu jest to dobry przykład poziomu meta, który może powstać: w rzeczywistości drukuję najpierw litery z powodu ich geometrycznego kształtu i konstrukcji, które można z nich zbudować. Tylna strona czcionki często ma piękną strukturę.
Kiedy odbijałam tylną stronę czcionek, zauważyłam, że dziurawa struktura odbitek przypomina galaktyki. Z tego wyłonił się tytuł serii „Tylna strona wszechświata”.
- Wystawiasz swoje prace w wielu miejscach. Jak znajdujesz miejsca, w których masz wystawy?
Dla mnie wymiana z osobami o podobnych poglądach jest ważna i niezwykle inspirująca. I znalazłam swoje środowisko poezji konkretnej głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tam też pokazuję swoje prace :). Czasami też jestem zapraszana na wystawy w realnym świecie.
- Czy możesz nam coś powiedzieć o ToCall?
W zeszłym roku znalazłam antykwaryczną kopię ostatniego numeru Tlaloc, opublikowaną przez Cavana McCarthy'ego w latach siedemdziesiątych. W tamtym czasie istniało wiele takich antologicznych, periodycznych zinów, w których poeci i artyści mogli publikować swoje prace. Byłam bardzo zafascynowana pomysłem i prostotą - a Tlatloc został wydrukowany na mimeografie. Byłam tak zachwycona, że postanowiłam wydrukować właśnie taki zin o poezji wizualnej i konkretnej na własnym mimeografie.
- Czasami koncentrujesz się na kształcie wierszy. Szukasz nowych form, czy raczej chcesz, żeby czytelnik zwrócił uwagę na formę?
Tak, interesują mnie zarówno geometryczne kształty, jak i litery oraz to, co można z nimi zrobić. Rzeczywiście chcę, żeby czytelnik dostrzegał formę tekstów i wierszy.
- Interesuje mnie sfera, w której poezja i komiks nakładają się - jest to głównie widoczne pomiędzy komiksem eksperymentalnym a poezją wizualną (nazywam to neopoemiksem). Czy podoba ci się, gdy sztuki się spotykają?
Z pewnością! Drukując elementy typograficzne znalazłam się na pograniczu sztuki i literatury, to jest totalnie ekscytujące!
- Co wolisz: kwadrat, czy format A4? I dlaczego?
Wolę to, co jest bardziej odpowiednie pod względem technicznym. W przypadku maszyny do pisania często wybieram kwadrat, ponieważ mogę następnie obrócić arkusz o 90 stopni. W przypadku mimeografu format A4 jest najefektywniejszy, nie muszę niczego ciąć - i papier w formacie A4 jest często tańszy.
https://pswgallery.tumblr.com/tagged/backside-of-the-universe
www.psw.gallery
Petra Schulze-Wollgast
- Dein "copy transform" chapbook aus der "Visual Shareware" Serie ist mein Favorit. Kannst du uns etwas über die Broschüre, über die blaue Version und über die ganze Serie erzählen?
Für die Serie „copy transform“ habe ich einige ältere typografische Arbeiten auf einen alten Tisch-Fotokopierer gelegt, und war überrascht, welche interessanten Effekte das im Vergleich zu den Originalen hatte. Am liebsten hätte ich ja mit blauem Toner gedruckt, aber der war für diesen Fotokopierer nicht erhältlich. Als ich ein Jahr später dann meinen Mimeographen bekam, konnte ich das dann die Blaue Version realisieren, „copy transform – blue version“.
Und als ich kürzlich einen alten Spiritduplikator fand, kam ich auf die Idee, diese Serie auch noch in einer dritten Technik zu drucken, „copy transform - spirit serial“.
Das Ganze war also nicht von vornherein so geplant. Es hat sich so entwickelt, mit jedem neuen (alten) Vervielfältiger, den ich fand. Wer weiß vielleicht gibt es noch eine Fortsetzung - gut möglich.
- Ich möchte dich nach der Metaebene fragen - manchmal tippst du etwas über das Tippen, zum Beispiel klingt der Titel "Is there a Plan behind the Plan?" auch im Kontext der Metaebene interessant. Machst du dir Notizen zu den Projekten, die du planst?
Eigentlich plane ich meine Arbeiten nicht wirklich, ich notiere mir zwar manchmal kurz Ideen - aber nur damit ich es nicht wieder vergesse.
Das Meta-Level entwickelt sich meist erst später - beispielsweise wenn ich einen Titel suche. Ich hänge meine Arbeiten nach ihrer Entstehung immer an die Pinnwand und kommuniziere sozusagen damit.
Ich finde das selbst interessant welche Assoziationen, Querverbindungen und Meta-Level sich ergeben.
- Es ist interessant, die Erläuterungen zu den in deinen Publikationen verwendeten Techniken zu lesen (z. B. "dry transfer letterings on white lines"). Handelt es sich nur um Notizen, oder sollten sie den Leser beeinflussen?
Für mich ist die verwendete Technik essentieller Teil der Entstehung meiner Arbeiten. Ich experimentiere mit veralteten Druck- und Vervielfältigungstechiken und das spiegelt sich eben manchmal auch im Titel wider.
Ich denke schon, dass das auch etwas mit dem Betrachter macht, zumindest ist es ja eine Erklärung.
- Was hältst du von Tradition in Bezug auf alte Schreib- und Druckmaschinen und alte Drucktechniken?
Ich bin fasziniert von diesen alten Drucktechniken. Mit den Händen arbeiten, es langsam tun, verstehen, was man tut. ;)
- Ist das Drucken der Rückseiten der Lettern eher Verschlüsselung oder Zensur?
Das ist eine interessante Frage, könnte tatsächlich beides sein. Ich möchte das gar nicht entscheiden, letztlich ist es unlesbar.
Aber das ist wieder ein schönes Beispiel für die Metaebene, die sich ergeben kann: Eigentlich drucke ich die Rückseiten der Lettern erstmal aufgrund ihrer geometrischen Form, und der Konstruktionen, die sich daraus bauen lassen. Diese Rückseiten haben auch selbst oft eine wunderschöne Struktur.
Beim Drucken der Rückseiten der Bleilettern stellte ich beispielsweise fest, dass die löchrige Struktur der Füße der Bleilettern an Galaxien erinnert. Daraus hat sich dann der Titel der Serie ergeben, „Die Rückseite des Universums“.
- Du stellst deine Arbeiten an vielen Orten aus. Wie findest du Orte, an denen du ausstellen kannst?
Für mich ist der Austausch mit Gleichgesinnten wichtig — und extrem inspirierend. Und ich habe meine Community vor allem über die sozialen Netzwerke gefunden. Dort stelle ich meine Arbeiten aus :)
Manchmal werde ich dann auch zu Ausstellungen in de physischen Welt eingeladen.
- Kannst du uns etwas über ToCall erzählen?
Letztes Jahr fand ich in ein antiquarisches Exemplar der letzten Ausgabe von Tlaloc, das von Cavan McCarthy in den 70er Jahren publiziert wurde. Damals gab es viele solcher anthologischen, periodisch erscheinenden Magazine, in denen Poeten und Künstler ihre Arbeiten publizieren konnten.
Ich war extrem fasziniert von der Idee und Einfachheit - und es war auf dem Mimeographen gedruckt.
Ich war einfach so begeistert davon, dass ich beschloss, genau so ein Magazin über visuelle und konkrete Poesie auch zu drucken, auf meinem eigenen Mimeographen.
- Du konzentrierst dich manchmal auf die äußere Form von Gedichten. Suchst du nach neuen Formen oder möchtest du den Leser auf die Form aufmerksam machen?
Ja, ich bin an beidem interessiert, an geometrischen Formen und Lettern, und dem was man daraus machen kann.
- Ich interessiere mich für die Sphäre, in der sich Poesie und Comics überschneiden - es ist meistens sichtbar zwischen experimentellen Comics und visueller Poesie (ich nenne es Neopoemics). Magst du es, wenn sich die Künste treffen?
Auf jeden Fall! Durch das Drucken typografischer Elemente bin ich ja selbst im Grenzbereich von Kunst und Literatur gelandet, es ist total spannend!
- Was bevorzugst du, das quadratische oder das A4-Format? Und warum?
Ich bevorzuge das, was technisch besser eignet. Für die Schreibmaschine wähle ich oft das Quadrat, weil ich das Blatt dann um 90grad drehen kann.
Für den Mimeographen ist das A4 Format am effektivsten, dann muss ich nichts abschneiden - und auf A4 geschnittenes Papier ist oft preiswerter.
https://pswgallery.tumblr.com/tagged/backside-of-the-universe
www.psw.gallery
Für die Serie „copy transform“ habe ich einige ältere typografische Arbeiten auf einen alten Tisch-Fotokopierer gelegt, und war überrascht, welche interessanten Effekte das im Vergleich zu den Originalen hatte. Am liebsten hätte ich ja mit blauem Toner gedruckt, aber der war für diesen Fotokopierer nicht erhältlich. Als ich ein Jahr später dann meinen Mimeographen bekam, konnte ich das dann die Blaue Version realisieren, „copy transform – blue version“.
Und als ich kürzlich einen alten Spiritduplikator fand, kam ich auf die Idee, diese Serie auch noch in einer dritten Technik zu drucken, „copy transform - spirit serial“.
Das Ganze war also nicht von vornherein so geplant. Es hat sich so entwickelt, mit jedem neuen (alten) Vervielfältiger, den ich fand. Wer weiß vielleicht gibt es noch eine Fortsetzung - gut möglich.
- Ich möchte dich nach der Metaebene fragen - manchmal tippst du etwas über das Tippen, zum Beispiel klingt der Titel "Is there a Plan behind the Plan?" auch im Kontext der Metaebene interessant. Machst du dir Notizen zu den Projekten, die du planst?
Eigentlich plane ich meine Arbeiten nicht wirklich, ich notiere mir zwar manchmal kurz Ideen - aber nur damit ich es nicht wieder vergesse.
Das Meta-Level entwickelt sich meist erst später - beispielsweise wenn ich einen Titel suche. Ich hänge meine Arbeiten nach ihrer Entstehung immer an die Pinnwand und kommuniziere sozusagen damit.
Ich finde das selbst interessant welche Assoziationen, Querverbindungen und Meta-Level sich ergeben.
- Es ist interessant, die Erläuterungen zu den in deinen Publikationen verwendeten Techniken zu lesen (z. B. "dry transfer letterings on white lines"). Handelt es sich nur um Notizen, oder sollten sie den Leser beeinflussen?
Für mich ist die verwendete Technik essentieller Teil der Entstehung meiner Arbeiten. Ich experimentiere mit veralteten Druck- und Vervielfältigungstechiken und das spiegelt sich eben manchmal auch im Titel wider.
Ich denke schon, dass das auch etwas mit dem Betrachter macht, zumindest ist es ja eine Erklärung.
- Was hältst du von Tradition in Bezug auf alte Schreib- und Druckmaschinen und alte Drucktechniken?
Ich bin fasziniert von diesen alten Drucktechniken. Mit den Händen arbeiten, es langsam tun, verstehen, was man tut. ;)
- Ist das Drucken der Rückseiten der Lettern eher Verschlüsselung oder Zensur?
Das ist eine interessante Frage, könnte tatsächlich beides sein. Ich möchte das gar nicht entscheiden, letztlich ist es unlesbar.
Aber das ist wieder ein schönes Beispiel für die Metaebene, die sich ergeben kann: Eigentlich drucke ich die Rückseiten der Lettern erstmal aufgrund ihrer geometrischen Form, und der Konstruktionen, die sich daraus bauen lassen. Diese Rückseiten haben auch selbst oft eine wunderschöne Struktur.
Beim Drucken der Rückseiten der Bleilettern stellte ich beispielsweise fest, dass die löchrige Struktur der Füße der Bleilettern an Galaxien erinnert. Daraus hat sich dann der Titel der Serie ergeben, „Die Rückseite des Universums“.
- Du stellst deine Arbeiten an vielen Orten aus. Wie findest du Orte, an denen du ausstellen kannst?
Für mich ist der Austausch mit Gleichgesinnten wichtig — und extrem inspirierend. Und ich habe meine Community vor allem über die sozialen Netzwerke gefunden. Dort stelle ich meine Arbeiten aus :)
Manchmal werde ich dann auch zu Ausstellungen in de physischen Welt eingeladen.
- Kannst du uns etwas über ToCall erzählen?
Letztes Jahr fand ich in ein antiquarisches Exemplar der letzten Ausgabe von Tlaloc, das von Cavan McCarthy in den 70er Jahren publiziert wurde. Damals gab es viele solcher anthologischen, periodisch erscheinenden Magazine, in denen Poeten und Künstler ihre Arbeiten publizieren konnten.
Ich war extrem fasziniert von der Idee und Einfachheit - und es war auf dem Mimeographen gedruckt.
Ich war einfach so begeistert davon, dass ich beschloss, genau so ein Magazin über visuelle und konkrete Poesie auch zu drucken, auf meinem eigenen Mimeographen.
- Du konzentrierst dich manchmal auf die äußere Form von Gedichten. Suchst du nach neuen Formen oder möchtest du den Leser auf die Form aufmerksam machen?
Ja, ich bin an beidem interessiert, an geometrischen Formen und Lettern, und dem was man daraus machen kann.
- Ich interessiere mich für die Sphäre, in der sich Poesie und Comics überschneiden - es ist meistens sichtbar zwischen experimentellen Comics und visueller Poesie (ich nenne es Neopoemics). Magst du es, wenn sich die Künste treffen?
Auf jeden Fall! Durch das Drucken typografischer Elemente bin ich ja selbst im Grenzbereich von Kunst und Literatur gelandet, es ist total spannend!
- Was bevorzugst du, das quadratische oder das A4-Format? Und warum?
Ich bevorzuge das, was technisch besser eignet. Für die Schreibmaschine wähle ich oft das Quadrat, weil ich das Blatt dann um 90grad drehen kann.
Für den Mimeographen ist das A4 Format am effektivsten, dann muss ich nichts abschneiden - und auf A4 geschnittenes Papier ist oft preiswerter.
https://pswgallery.tumblr.com/tagged/backside-of-the-universe
www.psw.gallery
Etykiety:
Antworten,
Fragen,
interview,
Mimeograph,
Visuelle Poesie
czwartek, 31 października 2019
Komunikacja publiczna i transport
Ukazała się właśnie książka "Komunikacja publiczna i transport", red. Mateusz Turko, Think Tank Nauk Administracyjnych, Lublin 2019.
W książce znajdują się następujące artykuły:
Katarzyna Bogusz – Osoby niepełnosprawne a podróż samolotem
Karol Dąbrowski – Masa krytyczna – organizacja, cele i odbiór społeczny
Katarzyna Dudek – Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych – zagadnienia lokalizowania stacji ładowania pojazdówelektrycznych i hybrydowych w przestrzeni publicznej miast
Maciej Kijowski – O upodmiotowieniu i o upodmiotowienie marynarzy i załóg polskich statków morskich
Michał Kuna – Kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków
Joanna Kunc – Transport odpadów komunalnych jako działalność regulowana – wymagania sprzętowe po 2011 r.
Zbigniew Mazur – Ewaluacja Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko w obszarze transportu
Dagmara Pyrczuk – Statki Europejskiej Agencji Kosmicznej
Mateusz Turko – Komunikacja publiczna w Lublinie
Poza tym w publikacji zamieszczone jest sprawozdanie ze związanej z książką konferencji "Komunikacja publiczna i transport", która odbyła się w maju 2019 na Wydziale Prawa i Administracji UMCS.
Książka jest dostępna w księgarni:
https://www.naukowa.pl/Ksiazki/komunikacja-publiczna-i-transport-1594314
W książce znajdują się następujące artykuły:
Katarzyna Bogusz – Osoby niepełnosprawne a podróż samolotem
Karol Dąbrowski – Masa krytyczna – organizacja, cele i odbiór społeczny
Katarzyna Dudek – Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych – zagadnienia lokalizowania stacji ładowania pojazdówelektrycznych i hybrydowych w przestrzeni publicznej miast
Maciej Kijowski – O upodmiotowieniu i o upodmiotowienie marynarzy i załóg polskich statków morskich
Michał Kuna – Kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków
Joanna Kunc – Transport odpadów komunalnych jako działalność regulowana – wymagania sprzętowe po 2011 r.
Zbigniew Mazur – Ewaluacja Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko w obszarze transportu
Dagmara Pyrczuk – Statki Europejskiej Agencji Kosmicznej
Mateusz Turko – Komunikacja publiczna w Lublinie
Poza tym w publikacji zamieszczone jest sprawozdanie ze związanej z książką konferencji "Komunikacja publiczna i transport", która odbyła się w maju 2019 na Wydziale Prawa i Administracji UMCS.
Książka jest dostępna w księgarni:
https://www.naukowa.pl/Ksiazki/komunikacja-publiczna-i-transport-1594314
czwartek, 1 sierpnia 2019
#projektdziury
Kadr, perspektywa, spojrzenie na litery czy też cyfry - tak w skrócie można przedstawić projekt "dziury". Zauważyłem, że robiąc zdjęcia przez wycięte w papierze dziury można osiągnąć ciekawe efekty. Zrób to! Weź kartkę papieru (lub kilka kartek czy broszurkę), wytnij w niej dziurę lub dziury. Przez tę dziurę zrób fotografię (najlepiej liter - to miało być działanie poetyckie). Potem wrzuć zdjęcie do serwisu społecznościowego, oznaczając je hasztagiem projektdziury.
#projektdziury
#projektdziury
Zapraszam do wzięcia udziału!
Etykiety:
#projektdziury,
fotografia,
metapoezja,
projekt,
projektdziury
czwartek, 11 kwietnia 2019
Krzysztof Wiśniewski - Eurowybory
- Co Pan robił pierwszego maja 2004?
Nie pamiętam dokładnie tego dnia, ale z całą pewnością świętowałem wejście Polski do Unii Europejskiej. Rok wcześniej uczestniczyłem w referendum głosując na "TAK". My Europejczycy, choć tak różnorodni, należymy do jednego kręgu kulturowego i mamy wiele wspólnych interesów na światowej arenie politycznej. Razem możemy osiągać więcej. Dzięki integracji Polska otrzymała wiele szans i zmniejszyła swój dystans do krajów rozwiniętych. Nie da się ukryć, że dziś w Europie życie jest dla nas łatwiejsze niż 15 lat temu.
- Jaki jest główny powód, dla którego zdecydował się Pan kandydować w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Zależy mi bardzo na rozwoju Lublina i poprawie jakości życia w naszym regionie. Dlatego od lat działam społecznie na rzecz naszego miasta - między innymi jako radny Rady Dzielnicy Czuby Południowe. Wiele spraw dla mieszkańców udało mi się przez ten czas załatwić. Zrozumiałem jednak, że w Parlamencie Europejskim miałbym nieporównywalnie większe możliwości działania w interesie Lublina i Lubelszczyzny.
- Jakie ma Pan wykształcenie i jakie doświadczenie w sprawach publicznych?
Z wykształcenia jestem kulturoznawcą. Dla Lublina działam już od około ośmiu lat. Jako członek Forum Kultury Przestrzeni angażowałem się w działania na rzecz poprawy efektywności systemu transportowego oraz estetyki naszego miasta. Należę także do inicjatywy Pieszy Lublin, wraz z którą zabiegaliśmy o to, żeby po naszym mieście lepiej się chodziło. Uczestniczyłem w tworzeniu "Standardów pieszych", które zostały wdrożone przez Urząd Miasta. Służę także Mieszkańcom jako radny Rady Dzielnicy, gdzie przez ostatnie cztery lata zajmowałem stanowisko członka zarządu. Przez ten czas byłem inicjatorem i współorganizatorem kilkuset różnych inicjatyw. Pozyskałem dla naszej dzielnicy inwestycje na kwotę ok. 2 mln zł. To pokazało mi, że nawet najniższym szczeblu lokalnej demokracji można bardzo dużo zdziałać. Aż się boję ile mógłbym zrobić, gdybym został posłem Parlamentu Europejskiego (śmiech).
- Jakie są Pana zainteresowania w sferze kultury?
Kultura interesuje mnie przede wszystkim jako środek integracji lokalnej społeczności. Chciałbym, żeby wydarzenia kulturalne były dostępne dla wszystkich i łączyły nas we wspólnym działaniu. Dlatego stawiam na drobne działania lokalne. W tym roku już trzeci raz zorganizujemy Święto Dzielnicy Czuby Południowe. Mam przyjemność być współorganizatorem tego wydarzenia i widzę jak wspaniale integruje ono mieszkańców i buduje nasz lokalny kapitał społeczny.
- Czy Polska powinna współdziałać z innymi krajami w tworzeniu polityki europejskiej?
Oczywiście. W obecnej sytuacji geopolitycznej tylko razem możemy być równorzędnym partnerem do rozmów z takimi graczami jak USA, Rosja czy Chiny.
- Dlaczego normalne postulaty ochrony praw mniejszości spotykają się z tak radykalną reakcją prawicy?
My, Polacy jesteśmy z natury nieufni i boimy się odmienności. Myślę jednak, że w XXI wieku nie możemy sobie już pozwolić na dzielenie ludzi na obywateli lepszej i gorszej kategorii. Potrzebujemy poznać siebie nawzajem i zrozumieć, że istniejące między nami różnice są w większości iluzoryczne.
- Co sądzi Pan o jawności zarobków polityków i urzędników?
Potrzebujemy znacznie większej jawności. Obecnie jawne są wynagrodzenia jedynie części urzędników. Chciałbym, żeby dotyczyło to wszystkich pracowników sektora publicznego, w tym także spółek Skarbu Państwa czy spółek miejskich. Obecnie jest to niestety pole wielu nadużyć, gdzie lukratywne posady dostaje się za partyjną lojalność a nie faktyczne kompetencje. To bardzo niesprawiedliwe i szkodliwe dla Polski.
- Czy miasta na Lubelszczyźnie mogą się czegoś nauczyć od innych miast w Unii Europejskiej?
Zdecydowanie tak. Mamy wciąż wiele do nadrobienia względem rozwiniętej części Europy. Tam już rozwiązano wiele problemów, z którym my borykamy się obecnie. Warto więc sięgać do sprawdzonych rozwiązań. Od europejskich miast możemy nauczyć się choćby rozwiązywania problemów transportowych czy radzenia sobie ze smogiem.
- Czy Lubelszczyzna powinna bardziej dążyć do ochrony środowiska, czy rozwijać przemysł i przyciągać inwestorów?
Powinniśmy dbać o jedno i drugie, ponieważ obie te rzeczy są nam niezbędne. Nowoczesny przemysł nie musi przyczyniać się do zanieczyszczania środowiska, a nawet może wspierać jego ochronę. Chciałbym, aby na Lubelszczyźnie rozwijały się technologie przyszłości - chociażby w sektorze odnawialnych źródeł energii. To zapewni nam stabilną sytuację gospodarczą i dostęp do rozwiązań zapewniających nasz zrównoważony rozwój.
- Jak można promować Lubelszczyznę w Europie?
Przede wszystkim pokazując jej mocne strony. Mamy wspaniałe zabytki, bezcenną przyrodę i unikalną lokalną kulturę. Należy to umiejętnie promować na świecie, szczególnie za pomocą nowych środków wyrazu, jakie daje nam Internet. Niezwykle ważne jest także, aby chronić i pielęgnować unikalne walory regionu.
www.krzysztofwisniewski.pl
www.facebook.com/wisniewski.krzysztof
Nie pamiętam dokładnie tego dnia, ale z całą pewnością świętowałem wejście Polski do Unii Europejskiej. Rok wcześniej uczestniczyłem w referendum głosując na "TAK". My Europejczycy, choć tak różnorodni, należymy do jednego kręgu kulturowego i mamy wiele wspólnych interesów na światowej arenie politycznej. Razem możemy osiągać więcej. Dzięki integracji Polska otrzymała wiele szans i zmniejszyła swój dystans do krajów rozwiniętych. Nie da się ukryć, że dziś w Europie życie jest dla nas łatwiejsze niż 15 lat temu.
- Jaki jest główny powód, dla którego zdecydował się Pan kandydować w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Zależy mi bardzo na rozwoju Lublina i poprawie jakości życia w naszym regionie. Dlatego od lat działam społecznie na rzecz naszego miasta - między innymi jako radny Rady Dzielnicy Czuby Południowe. Wiele spraw dla mieszkańców udało mi się przez ten czas załatwić. Zrozumiałem jednak, że w Parlamencie Europejskim miałbym nieporównywalnie większe możliwości działania w interesie Lublina i Lubelszczyzny.
- Jakie ma Pan wykształcenie i jakie doświadczenie w sprawach publicznych?
Z wykształcenia jestem kulturoznawcą. Dla Lublina działam już od około ośmiu lat. Jako członek Forum Kultury Przestrzeni angażowałem się w działania na rzecz poprawy efektywności systemu transportowego oraz estetyki naszego miasta. Należę także do inicjatywy Pieszy Lublin, wraz z którą zabiegaliśmy o to, żeby po naszym mieście lepiej się chodziło. Uczestniczyłem w tworzeniu "Standardów pieszych", które zostały wdrożone przez Urząd Miasta. Służę także Mieszkańcom jako radny Rady Dzielnicy, gdzie przez ostatnie cztery lata zajmowałem stanowisko członka zarządu. Przez ten czas byłem inicjatorem i współorganizatorem kilkuset różnych inicjatyw. Pozyskałem dla naszej dzielnicy inwestycje na kwotę ok. 2 mln zł. To pokazało mi, że nawet najniższym szczeblu lokalnej demokracji można bardzo dużo zdziałać. Aż się boję ile mógłbym zrobić, gdybym został posłem Parlamentu Europejskiego (śmiech).
- Jakie są Pana zainteresowania w sferze kultury?
Kultura interesuje mnie przede wszystkim jako środek integracji lokalnej społeczności. Chciałbym, żeby wydarzenia kulturalne były dostępne dla wszystkich i łączyły nas we wspólnym działaniu. Dlatego stawiam na drobne działania lokalne. W tym roku już trzeci raz zorganizujemy Święto Dzielnicy Czuby Południowe. Mam przyjemność być współorganizatorem tego wydarzenia i widzę jak wspaniale integruje ono mieszkańców i buduje nasz lokalny kapitał społeczny.
- Czy Polska powinna współdziałać z innymi krajami w tworzeniu polityki europejskiej?
Oczywiście. W obecnej sytuacji geopolitycznej tylko razem możemy być równorzędnym partnerem do rozmów z takimi graczami jak USA, Rosja czy Chiny.
- Dlaczego normalne postulaty ochrony praw mniejszości spotykają się z tak radykalną reakcją prawicy?
My, Polacy jesteśmy z natury nieufni i boimy się odmienności. Myślę jednak, że w XXI wieku nie możemy sobie już pozwolić na dzielenie ludzi na obywateli lepszej i gorszej kategorii. Potrzebujemy poznać siebie nawzajem i zrozumieć, że istniejące między nami różnice są w większości iluzoryczne.
- Co sądzi Pan o jawności zarobków polityków i urzędników?
Potrzebujemy znacznie większej jawności. Obecnie jawne są wynagrodzenia jedynie części urzędników. Chciałbym, żeby dotyczyło to wszystkich pracowników sektora publicznego, w tym także spółek Skarbu Państwa czy spółek miejskich. Obecnie jest to niestety pole wielu nadużyć, gdzie lukratywne posady dostaje się za partyjną lojalność a nie faktyczne kompetencje. To bardzo niesprawiedliwe i szkodliwe dla Polski.
- Czy miasta na Lubelszczyźnie mogą się czegoś nauczyć od innych miast w Unii Europejskiej?
Zdecydowanie tak. Mamy wciąż wiele do nadrobienia względem rozwiniętej części Europy. Tam już rozwiązano wiele problemów, z którym my borykamy się obecnie. Warto więc sięgać do sprawdzonych rozwiązań. Od europejskich miast możemy nauczyć się choćby rozwiązywania problemów transportowych czy radzenia sobie ze smogiem.
- Czy Lubelszczyzna powinna bardziej dążyć do ochrony środowiska, czy rozwijać przemysł i przyciągać inwestorów?
Powinniśmy dbać o jedno i drugie, ponieważ obie te rzeczy są nam niezbędne. Nowoczesny przemysł nie musi przyczyniać się do zanieczyszczania środowiska, a nawet może wspierać jego ochronę. Chciałbym, aby na Lubelszczyźnie rozwijały się technologie przyszłości - chociażby w sektorze odnawialnych źródeł energii. To zapewni nam stabilną sytuację gospodarczą i dostęp do rozwiązań zapewniających nasz zrównoważony rozwój.
- Jak można promować Lubelszczyznę w Europie?
Przede wszystkim pokazując jej mocne strony. Mamy wspaniałe zabytki, bezcenną przyrodę i unikalną lokalną kulturę. Należy to umiejętnie promować na świecie, szczególnie za pomocą nowych środków wyrazu, jakie daje nam Internet. Niezwykle ważne jest także, aby chronić i pielęgnować unikalne walory regionu.
www.krzysztofwisniewski.pl
www.facebook.com/wisniewski.krzysztof
piątek, 5 kwietnia 2019
Wywiad z Wołodymyrem Biłykiem
- Jak można zrozumieć artystę?
Bycie rozumianym nie należy do obowiązków artysty. Jasne, dawanie objaśnień lub tworzenie manifestu może pomóc w wyjaśnieniu spraw, ale jest to sprawa opcjonalna. Praca mówi sama za siebie. Jeśli artysta potrzebuje takich protez, aby uzyskać efekt - to jego problem. Problemem artystów z próbami bycia zrozumianymi jest to, że to podważa to, co próbują zrobić. Zazwyczaj jest to tylko dziwne, ale czasami może być szkodliwe dla pracy artysty. Rozumienie jest następstwem wykonanej pracy. Istnieje długotrwała i ohydnie bezsensowna debata na temat tego, czy sztuka powinna być dostępna. Myślę, że to kwestia percepcji. Jako odbiorca myślę, że moim obowiązkiem jest zrozumieć, co postrzegam. Jeśli podejmiesz wysiłek - prawdopodobnie zrozumiesz bez względu na wszystko. Nie należy obwiniać artysty, jeśli ktoś chce przeżuwać i trawić sens dzieła sztuki. Nikt nie ma prawa niczego wyjaśniać.
- Kiedy czytałem Eneidę Kotlarewskiego, rzeczą, która mnie zadziwiła, był humor. Co sądzisz o starych mistrzach (którzy czasami byli naprawdę nowatorscy) i jak ważny jest dla ciebie humor?
Humor jest siłą transformującą. Podczas gdy wszyscy wiedzą na pewno, co to jest - jest poza definicją i może przybrać dowolny kształt lub formę w zależności od dziedziny występowania. Zasadniczo jest to artystyczny odpowiednik promieniowania. Jego użycie zawsze skutkuje czymś innym. I naprawdę trudno się nim posługiwać.
Jeśli chodzi o Eneidę Kotlarewskiego - musisz szanować Eneidę za to, co naprawdę reprezentuje. To nie jest zwykła trawestacja, jak się powszechnie uważa. Jeśli uprościsz sprawę - to będzie po prostu kolejne luźne tłumaczenie Eneidy Wergiliusza - z kolei oparte na parodii Osipowa z oryginału Wergiliusza. Ale jakoś udało się jej przekroczyć głębię swojego źródła i tak bardzo wyjść ponad, że materia rzeczywistości pękła i wszystko przestało mieć sens. Pod tym względem Kotlarewski jest bardzo podobny do Tristrama Shandy'ego - znacznie wyprzedzał swój czas. Eneida jest jednym z najbardziej złośliwie wywrotowych dzieł literatury w historii. Fabułę i kunszt zabrało gdzie indziej, a następnie wykręciło je na drugą stronę - to było coś nowego, punkowego że hej. Powodem, dla którego Eneida Kotlarewskiego jest tak potężnym dziełem, jest to, że dzieło to pokazało środkowy palec i zaczęło robić swoje. Ponieważ „Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem”. Eneida wytarła podłogę regułami, tak że powierzchnia stała się podobna do lustra i odbijała promienie słońca z powrotem na nią, a słońce piekło się na jej promieniach. Tak tworzysz sztukę.
- Mój największy sukces poetycki miał miejsce we Lwowie, kiedy wykrzykiwałem moje wiersze ponad stu osobom. Jakie są najważniejsze i interesujące miejsca na Ukrainie, gdzie prezentowana jest poezja wizualna i podobne sztuki? Czy jest to po prostu internet?
Krótka odpowiedź: Nie wiem - nie obchodzi mnie to.
Długa odpowiedź: już dawno przestałem się tym przejmować i w niedalekiej przyszłości nie zamierzam się tym intresować. Pomimo faktu, że poeci mają wiele miejsc i kanałów do działania na Ukrainie - cała ta infrastruktura ma na celu utrwalenie istniejącego status quo. Forum Wydawców i tamtejszy Festiwal Literatury, Meridian Czernowitz, Art Arsenal itd. - to więcej tego samego lub nawet więcej tego samego lub znacznie więcej tego samego, które znowu jest tym samym.
Powiedzmy wprost: jestem człowiekiem, który zbudował całą swoją karierę w Internecie. Nikt się mną nie przejmował, nikt mi nie pomógł, nikt nie dał mi okazji, nikt mnie nie poparł. Wszystko, co dostałem na Ukrainie, to całkowita ignorancja, kpina i wyśmiewanie. I jestem zgorzkniały. W 2014 r. udzieliłem wywiadu w czasopiśmie 3AM, który jest raczej szanowanym, wyróżniającym się podmiotem. Czy było to przydatne dla mojej pozycji na Ukrainie? Nie, nawet w najmniejszym stopniu. Nie wspomniano o mnie nawet w badaniu spraw zagranicznych pisarzy ukraińskich. Wszyscy raczej zajmują się starszymi gośćmi i ich słabymi tłumaczeniami. Jestem wszechobecnym cyfrowym człowiekiem. Na Ukrainie nie istnieję. Jestem obywatelem eteru.
- Używasz różnych nazw do tego, co robisz, takich jak skanografia, ale czasami nazywasz swoje dzieła bardziej ogólnie, jako wiersze lub kawałki (przynajmniej tak są prezentowane). Co możesz powiedzieć o kategoryzacji utworów, i o tym jak nadajesz tytuły swoim pracom?
Myślę, że głupotą jest rozróżnianie form twórczości. Bez względu na to, jak to nazywasz lub kategoryzujesz - to wciąż twórczość. Jeśli chodzi o kategoryzację - istnieją powszechnie akceptowane formy z pewnymi kryteriami. Nie ma sensu wymyślać kategorii, kiedy możesz nazywać rzeczy tym, czym one są. Tytuły są trudniejsze. Mam tendencję do tytułowania dzieł po ich ukończeniu. Nie podoba mi się pierwszeństwo tytułu - nie jest zbyt twórcze, chyba że jako ćwiczenie umysłowe. Sposób podania tytułu zależy od przypadku. Czasami jest to ogólne podsumowanie rzeczy. Innym razem chodzi o wydźwięk lub temat rzeczy. Albo tytuł może być przypadkowy.
Na przykład moja ostatnia książka „Roadrage”. Pierwotnie tytuł wynikał z nazwy pliku, w którym zbierałem wersje robocze. Został tak nazwany, ponieważ dzięki temu był na samym dole folderu, łatwy do zlokalizowania. Dlaczego to konkretne słowo? Ponieważ nie lubię bełkotliwych tytułów i był już dokument o nazwie Rice. Jednak ten dokument był w zasadzie kopią rzeczy, które lubiłem, ale nie mogłem ich użyć w żadnym miejscu. Był złamany, rozproszony i chaotyczny. Próbowałem to zrozumieć, ale to się nie zgadzało. W tym czasie cierpiałem z powodu wypalenia i skrajnego wyczerpania, chwytałem się czegokolwiek, jak tonący człowiek - i tak wpatrywałem się w tytuł dokumentu i mnie oświeciło. Roadrage to agresywne lub gniewne zachowanie kierowcy pojazdu drogowego. Czemu by nie napisać wierszy, które tak właśnie robią? I tak powstała koncepcja tego, co ostatecznie stało się książką Roadrage. Potem tytuł odpadł, ponieważ chciałem go uściślić. Ale żaden z alternatywnych tytułów się nie ostał i ciągle nazywałem ten utwór nazwą Roadrage. Kiedy zwróciłem się do wydawcy w tej sprawie, powiedział po prostu, że nie ma sensu zmieniać tytułu, jeśli doskonale opisuje koncepcję. W ten sposób książka otrzymała tytuł.
- Kiedy odrzucasz prace przesłane do magazynu Brave New World i innych projektów, które redagujesz?
1 Jeśli zgłoszenie w jakiś sposób narusza wytyczne.
2 jeśli zgłoszenie zawiera obraźliwe, rasistowskie, seksistowskie, w inny sposób nienawistne treści
Co dziwne, kolejnym powodem odrzucenia jest sytuacja, w której czasopismo jest określane jako Brave New World zamiast Brave New Word. Jeśli ci zależy, zwykle nie jest aż tak trudno to zapamiętać. W ciągu ostatnich dwóch lat dostałem około tysiąca zgłoszeń, z czego ponad jedna trzecia została nadesłana do czasopisma Brave New World. Cóż za wspaniały sposób przedstawienia się.
- Jak ważny jest kontrast w poezji wizualnej i w innych formach twórczości?
Kontrast działa, gdy masz coś do porównania. W przeciwnym razie - zależy od kontekstu i intencji artystycznej. Nie ma na to uniwersalnej recepty.
- Co myślisz o minimalizmie w poezji i jak ważne są różne fonty, na przykład w Twoich kolażach fontów?
Zależy od kontekstu i intencji artystycznej. Nie ma na to uniwersalnej recepty. Niektóre rzeczy działają, gdy są kwieciste. Inne działają, gdy są wysuszone do postaci szkieletowej. Niektóre rzeczy naprawdę świecą, gdy są rozerwane, podczas gdy inne muszą być zatopione w materii słownej, aby prowadzić swój cielesny biznes.
W ten sam sposób motywowane jest stosowanie różnych fontów. Czasami ma to sens. Czasami nie. Czasami nie wpływa to w istotny sposób na utwór.
- Czy mógłbyś powiedzieć coś o projekcie z czarnymi kadrami komiksowymi?
Dużo czytam. Dużo notuję. Jako efekt uboczny tej praktyki otrzymuję wiele rzeczy, które lądują w moim gabinecie ciekawostek. Pewnego dnia zauważyłem, że mam wiele czarnych kadrów, wyrwanych z różnych źródeł. Uważam je za fascynujące. Postanowiłem więc napisać o tym blog. W pewnym sensie jest to abstrakcyjna narracja. Odpowiednia ciągła narracja abstrakcyjna. Powodem, dla którego zrobiłem to jako blog, jest to, że z jakiegoś powodu nigdy wcześniej tego nie zrobiono. Pomyślałem, że musi istnieć blog o czarnych kadrach.
- Chciałbym rozwinąć coś, co nazywam neopoemiksem. Co zrobić, żeby to wypromować? Jak tworzyć ciekawe dzieła?
Promocja estetyki powieści wymaga znacznej ilości łączenia kropek. Musisz ustawić linię koncepcji - wyjaśnij, skąd ona pochodzi. Jednocześnie musisz wypracować do tego narzędzia. Kluczem jest wyjaśnienie, jak to działa, czym jest i czym nie jest oraz co sprawia, że jest to inne lub wyjątkowe. Musisz opisać to z wyrafinowanymi szczegółami i zdekonstruować całość, aby mechanika była całkowicie dostępna. Następnie musisz zdobyć wiele opinii na ten temat. Ważne jest, aby uzyskać je z wiarygodnych i szanowanych źródeł. W przeciwnym razie cała sprawa zostanie uznana za autopromocyjny wybryk.
Jeśli chodzi o drugie pytanie - każda estetyka ma swoje własne portfolio rodzajów - wszystkie możliwe kombinacje rozwiązań albo choćby najważniejsze sposoby ich stosowania. Na początkowym etapie skupiłbym się na zebraniu jak największej liczby różnorodnych przykładów i na szczegółowym skomentowaniu ich mechanizmów wewnętrznych.
- Czy wiersze są rzeczami? Na przykład, czy w wierszu wizualnym ważniejsze jest zdjęcie czy dany egzemplarz (konkretny kawałek papieru z tuszem)? Jak ważna jest dla Ciebie forma publikacji?
Forma publikacji jest w większości iluzją. Jest to sposób, w jaki rzecz może zostać pochłonięta przez czytelnika, obserwatora, słuchacza i tak dalej. Utwór może być prezentowany na różne sposoby i zapewniać różne lub równe doświadczenia, jeśli zostanie to zrobione dobrze. Nie sądzę, aby utwór był zamknięty w pojedynczym stanie, jeśli można go przekształcić lub przetłumaczyć na inną formę i zachować jego walory artystyczne. Dla mnie kluczem jest, czy coś działa w ramach konkretnego medium. Jeśli tak, to czemu nie. Jeśli nie - po prostu tego nie używam.
Każde medium ma swoje zalety. To kwestia perspektywy i celu. Niektóre rzeczy działają lepiej na papierze, a niektóre na ekranie. Jest też trochę rzeczy, które czują się lepiej, gdy nie istnieją. Wszystko zależy od konkretnego utworu i sposobu jego działania.
Facebook: https://www.facebook.com/volodymyr.bilyk
Behance: https://www.behance.net/bil_sababfdc0
Instagram: https://www.instagram.com/bilsabab
Blog: https://interstellar-superunknown.blogspot.com
BNW: https://bnw-mag.blogspot.com
Roadrage: https://zimzalla.co.uk/049-volodymyr-bilyk-roadrage
Bycie rozumianym nie należy do obowiązków artysty. Jasne, dawanie objaśnień lub tworzenie manifestu może pomóc w wyjaśnieniu spraw, ale jest to sprawa opcjonalna. Praca mówi sama za siebie. Jeśli artysta potrzebuje takich protez, aby uzyskać efekt - to jego problem. Problemem artystów z próbami bycia zrozumianymi jest to, że to podważa to, co próbują zrobić. Zazwyczaj jest to tylko dziwne, ale czasami może być szkodliwe dla pracy artysty. Rozumienie jest następstwem wykonanej pracy. Istnieje długotrwała i ohydnie bezsensowna debata na temat tego, czy sztuka powinna być dostępna. Myślę, że to kwestia percepcji. Jako odbiorca myślę, że moim obowiązkiem jest zrozumieć, co postrzegam. Jeśli podejmiesz wysiłek - prawdopodobnie zrozumiesz bez względu na wszystko. Nie należy obwiniać artysty, jeśli ktoś chce przeżuwać i trawić sens dzieła sztuki. Nikt nie ma prawa niczego wyjaśniać.
- Kiedy czytałem Eneidę Kotlarewskiego, rzeczą, która mnie zadziwiła, był humor. Co sądzisz o starych mistrzach (którzy czasami byli naprawdę nowatorscy) i jak ważny jest dla ciebie humor?
Humor jest siłą transformującą. Podczas gdy wszyscy wiedzą na pewno, co to jest - jest poza definicją i może przybrać dowolny kształt lub formę w zależności od dziedziny występowania. Zasadniczo jest to artystyczny odpowiednik promieniowania. Jego użycie zawsze skutkuje czymś innym. I naprawdę trudno się nim posługiwać.
Jeśli chodzi o Eneidę Kotlarewskiego - musisz szanować Eneidę za to, co naprawdę reprezentuje. To nie jest zwykła trawestacja, jak się powszechnie uważa. Jeśli uprościsz sprawę - to będzie po prostu kolejne luźne tłumaczenie Eneidy Wergiliusza - z kolei oparte na parodii Osipowa z oryginału Wergiliusza. Ale jakoś udało się jej przekroczyć głębię swojego źródła i tak bardzo wyjść ponad, że materia rzeczywistości pękła i wszystko przestało mieć sens. Pod tym względem Kotlarewski jest bardzo podobny do Tristrama Shandy'ego - znacznie wyprzedzał swój czas. Eneida jest jednym z najbardziej złośliwie wywrotowych dzieł literatury w historii. Fabułę i kunszt zabrało gdzie indziej, a następnie wykręciło je na drugą stronę - to było coś nowego, punkowego że hej. Powodem, dla którego Eneida Kotlarewskiego jest tak potężnym dziełem, jest to, że dzieło to pokazało środkowy palec i zaczęło robić swoje. Ponieważ „Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem”. Eneida wytarła podłogę regułami, tak że powierzchnia stała się podobna do lustra i odbijała promienie słońca z powrotem na nią, a słońce piekło się na jej promieniach. Tak tworzysz sztukę.
- Mój największy sukces poetycki miał miejsce we Lwowie, kiedy wykrzykiwałem moje wiersze ponad stu osobom. Jakie są najważniejsze i interesujące miejsca na Ukrainie, gdzie prezentowana jest poezja wizualna i podobne sztuki? Czy jest to po prostu internet?
Krótka odpowiedź: Nie wiem - nie obchodzi mnie to.
Długa odpowiedź: już dawno przestałem się tym przejmować i w niedalekiej przyszłości nie zamierzam się tym intresować. Pomimo faktu, że poeci mają wiele miejsc i kanałów do działania na Ukrainie - cała ta infrastruktura ma na celu utrwalenie istniejącego status quo. Forum Wydawców i tamtejszy Festiwal Literatury, Meridian Czernowitz, Art Arsenal itd. - to więcej tego samego lub nawet więcej tego samego lub znacznie więcej tego samego, które znowu jest tym samym.
Powiedzmy wprost: jestem człowiekiem, który zbudował całą swoją karierę w Internecie. Nikt się mną nie przejmował, nikt mi nie pomógł, nikt nie dał mi okazji, nikt mnie nie poparł. Wszystko, co dostałem na Ukrainie, to całkowita ignorancja, kpina i wyśmiewanie. I jestem zgorzkniały. W 2014 r. udzieliłem wywiadu w czasopiśmie 3AM, który jest raczej szanowanym, wyróżniającym się podmiotem. Czy było to przydatne dla mojej pozycji na Ukrainie? Nie, nawet w najmniejszym stopniu. Nie wspomniano o mnie nawet w badaniu spraw zagranicznych pisarzy ukraińskich. Wszyscy raczej zajmują się starszymi gośćmi i ich słabymi tłumaczeniami. Jestem wszechobecnym cyfrowym człowiekiem. Na Ukrainie nie istnieję. Jestem obywatelem eteru.
- Używasz różnych nazw do tego, co robisz, takich jak skanografia, ale czasami nazywasz swoje dzieła bardziej ogólnie, jako wiersze lub kawałki (przynajmniej tak są prezentowane). Co możesz powiedzieć o kategoryzacji utworów, i o tym jak nadajesz tytuły swoim pracom?
Myślę, że głupotą jest rozróżnianie form twórczości. Bez względu na to, jak to nazywasz lub kategoryzujesz - to wciąż twórczość. Jeśli chodzi o kategoryzację - istnieją powszechnie akceptowane formy z pewnymi kryteriami. Nie ma sensu wymyślać kategorii, kiedy możesz nazywać rzeczy tym, czym one są. Tytuły są trudniejsze. Mam tendencję do tytułowania dzieł po ich ukończeniu. Nie podoba mi się pierwszeństwo tytułu - nie jest zbyt twórcze, chyba że jako ćwiczenie umysłowe. Sposób podania tytułu zależy od przypadku. Czasami jest to ogólne podsumowanie rzeczy. Innym razem chodzi o wydźwięk lub temat rzeczy. Albo tytuł może być przypadkowy.
Na przykład moja ostatnia książka „Roadrage”. Pierwotnie tytuł wynikał z nazwy pliku, w którym zbierałem wersje robocze. Został tak nazwany, ponieważ dzięki temu był na samym dole folderu, łatwy do zlokalizowania. Dlaczego to konkretne słowo? Ponieważ nie lubię bełkotliwych tytułów i był już dokument o nazwie Rice. Jednak ten dokument był w zasadzie kopią rzeczy, które lubiłem, ale nie mogłem ich użyć w żadnym miejscu. Był złamany, rozproszony i chaotyczny. Próbowałem to zrozumieć, ale to się nie zgadzało. W tym czasie cierpiałem z powodu wypalenia i skrajnego wyczerpania, chwytałem się czegokolwiek, jak tonący człowiek - i tak wpatrywałem się w tytuł dokumentu i mnie oświeciło. Roadrage to agresywne lub gniewne zachowanie kierowcy pojazdu drogowego. Czemu by nie napisać wierszy, które tak właśnie robią? I tak powstała koncepcja tego, co ostatecznie stało się książką Roadrage. Potem tytuł odpadł, ponieważ chciałem go uściślić. Ale żaden z alternatywnych tytułów się nie ostał i ciągle nazywałem ten utwór nazwą Roadrage. Kiedy zwróciłem się do wydawcy w tej sprawie, powiedział po prostu, że nie ma sensu zmieniać tytułu, jeśli doskonale opisuje koncepcję. W ten sposób książka otrzymała tytuł.
- Kiedy odrzucasz prace przesłane do magazynu Brave New World i innych projektów, które redagujesz?
1 Jeśli zgłoszenie w jakiś sposób narusza wytyczne.
2 jeśli zgłoszenie zawiera obraźliwe, rasistowskie, seksistowskie, w inny sposób nienawistne treści
Co dziwne, kolejnym powodem odrzucenia jest sytuacja, w której czasopismo jest określane jako Brave New World zamiast Brave New Word. Jeśli ci zależy, zwykle nie jest aż tak trudno to zapamiętać. W ciągu ostatnich dwóch lat dostałem około tysiąca zgłoszeń, z czego ponad jedna trzecia została nadesłana do czasopisma Brave New World. Cóż za wspaniały sposób przedstawienia się.
- Jak ważny jest kontrast w poezji wizualnej i w innych formach twórczości?
Kontrast działa, gdy masz coś do porównania. W przeciwnym razie - zależy od kontekstu i intencji artystycznej. Nie ma na to uniwersalnej recepty.
- Co myślisz o minimalizmie w poezji i jak ważne są różne fonty, na przykład w Twoich kolażach fontów?
Zależy od kontekstu i intencji artystycznej. Nie ma na to uniwersalnej recepty. Niektóre rzeczy działają, gdy są kwieciste. Inne działają, gdy są wysuszone do postaci szkieletowej. Niektóre rzeczy naprawdę świecą, gdy są rozerwane, podczas gdy inne muszą być zatopione w materii słownej, aby prowadzić swój cielesny biznes.
W ten sam sposób motywowane jest stosowanie różnych fontów. Czasami ma to sens. Czasami nie. Czasami nie wpływa to w istotny sposób na utwór.
- Czy mógłbyś powiedzieć coś o projekcie z czarnymi kadrami komiksowymi?
Dużo czytam. Dużo notuję. Jako efekt uboczny tej praktyki otrzymuję wiele rzeczy, które lądują w moim gabinecie ciekawostek. Pewnego dnia zauważyłem, że mam wiele czarnych kadrów, wyrwanych z różnych źródeł. Uważam je za fascynujące. Postanowiłem więc napisać o tym blog. W pewnym sensie jest to abstrakcyjna narracja. Odpowiednia ciągła narracja abstrakcyjna. Powodem, dla którego zrobiłem to jako blog, jest to, że z jakiegoś powodu nigdy wcześniej tego nie zrobiono. Pomyślałem, że musi istnieć blog o czarnych kadrach.
- Chciałbym rozwinąć coś, co nazywam neopoemiksem. Co zrobić, żeby to wypromować? Jak tworzyć ciekawe dzieła?
Promocja estetyki powieści wymaga znacznej ilości łączenia kropek. Musisz ustawić linię koncepcji - wyjaśnij, skąd ona pochodzi. Jednocześnie musisz wypracować do tego narzędzia. Kluczem jest wyjaśnienie, jak to działa, czym jest i czym nie jest oraz co sprawia, że jest to inne lub wyjątkowe. Musisz opisać to z wyrafinowanymi szczegółami i zdekonstruować całość, aby mechanika była całkowicie dostępna. Następnie musisz zdobyć wiele opinii na ten temat. Ważne jest, aby uzyskać je z wiarygodnych i szanowanych źródeł. W przeciwnym razie cała sprawa zostanie uznana za autopromocyjny wybryk.
Jeśli chodzi o drugie pytanie - każda estetyka ma swoje własne portfolio rodzajów - wszystkie możliwe kombinacje rozwiązań albo choćby najważniejsze sposoby ich stosowania. Na początkowym etapie skupiłbym się na zebraniu jak największej liczby różnorodnych przykładów i na szczegółowym skomentowaniu ich mechanizmów wewnętrznych.
- Czy wiersze są rzeczami? Na przykład, czy w wierszu wizualnym ważniejsze jest zdjęcie czy dany egzemplarz (konkretny kawałek papieru z tuszem)? Jak ważna jest dla Ciebie forma publikacji?
Forma publikacji jest w większości iluzją. Jest to sposób, w jaki rzecz może zostać pochłonięta przez czytelnika, obserwatora, słuchacza i tak dalej. Utwór może być prezentowany na różne sposoby i zapewniać różne lub równe doświadczenia, jeśli zostanie to zrobione dobrze. Nie sądzę, aby utwór był zamknięty w pojedynczym stanie, jeśli można go przekształcić lub przetłumaczyć na inną formę i zachować jego walory artystyczne. Dla mnie kluczem jest, czy coś działa w ramach konkretnego medium. Jeśli tak, to czemu nie. Jeśli nie - po prostu tego nie używam.
Każde medium ma swoje zalety. To kwestia perspektywy i celu. Niektóre rzeczy działają lepiej na papierze, a niektóre na ekranie. Jest też trochę rzeczy, które czują się lepiej, gdy nie istnieją. Wszystko zależy od konkretnego utworu i sposobu jego działania.
Facebook: https://www.facebook.com/volodymyr.bilyk
Behance: https://www.behance.net/bil_sababfdc0
Instagram: https://www.instagram.com/bilsabab
Blog: https://interstellar-superunknown.blogspot.com
BNW: https://bnw-mag.blogspot.com
Roadrage: https://zimzalla.co.uk/049-volodymyr-bilyk-roadrage
Etykiety:
komiks,
neopoemiks,
poezja,
poezja wizualna,
wywiad
wtorek, 2 kwietnia 2019
Interview with Volodymyr Bilyk
- How can an artist be understood?
To be understood is not an artist's job. Sure, having a statement or a manifesto might help to clear things out, but that's optional. The work speaks for itself. If an artist needs such crutches to get the piece working - that's his problem. The thing with the majority of artist's attempts to be understood is that it undermines what they are trying to do. Usually, it is just awkward, but sometimes it can be detrimental to the artist's work. Being understood is an aftereffect of the work done. There is a long standing and hideously pointless debate on whether or not art should be accessible. I think it is a matter of perception. As the one on the receiving end - i think it is my responsibility to understand what i'm perceiving. If you make an effort - you will probably get the point no matter what. If one wants the point to be chewed and digested for him - that's not an artist's responsibility. No one's entitled to explain anything.
- When I read Eneida by Kotlyarevsky, the thing that amazed me was the humour. What do you think about the old masters (who were sometimes really innovative), and how important is humour to you?
Humor is a transformative force. While everyone know for sure what it is - it is beyond definition and it can take any shape or form depending on the field of use. Basically, it is an artistic equivalent of radiation. Its use always results in something else. And it is really hard to handle in an effective manner.
As for Kotlyarevsky's Eneida - you gotta respect Eneida for what it really represents. It is not just a travesty as it commonly referred to. If you simplify matters - it is just another loose tongue-in-cheek translation of Virgil's Aeneid and in turn based on Osipov's parody of Virgil's original. But somehow it managed to transcend its sources and go beyond so far the very fabrique of reality cracked and everything stopped making sense. In that regard, it is very much like Tristram Shandy - way ahead of its time. Eneida is one of the most viciously subversive pieces of literature ever. It took the plot and the gimmick elsewhere and then spun it the other way around - making it new in the process. It is punk AF. The reason why Kotlyarevsky's Eneida is such a powerful work is because it flipped the bird and started doing its own thing. Because "Do what thou wilt shall be the whole of the Law". It wiped the floor with the rules so clean the surface became mirror-like and it reflected the rays of the sun back at it and the sun got roasted on its rays. That's how you make art.
- My biggest poetic success was in Lviv, when I shouted my poems to over a hundred people. What are the most important and interesting places in Ukraine where visual poetry and similar arts are presented? Or is it simply internet?
Short answer: Don't know - don't care.
Long answer: I've stopped caring about that a long time ago and don't want to bother any time soon. Despite the fact that there are seemingly a lot of platforms and channels for the poets to operate in Ukraine - all this infrastructure is designed to perpetuate the existing status quo. Publisher's forum, its Poetry Festival, Meridian Chernovitz, Art Arsenal and so on - it is more of the same or even more of the same or so much more of the same it is more of the same all over again.
Let's get this thing straight: I'm the man who built his entire career on the internet. No one gave a flying damn about me, no one helped me, no one gave me the opportunities, no one endorsed me. All i got in Ukraine was complete ignorance, mockery and ridicule. And i'm bitter Back in 2014 i was interviewed in 3AM magazine which is rather well-respected and prominent publication. Was it any useful for my position in Ukraine? Not in the slightest. I wasn't even mentioned in the study of foreign affairs of ukrainian writers. However, old dudes who get low-key translations are all over it. I'm omnipresent digital man. I don't exist in Ukraine. I'm a citizen of ether.
- You use different names for what you do, such as scanography, but sometimes you use more general names, for example poems or pieces (at least this is the way they are presented). What can you say about categorizations of works, and about how you give titles to your works?
I think it is stupid to differentiate forms of creativity. No matter how you call it or categorize - it is still creativity. As for categorization - there are commonly accepted forms with certain criterias. There is no point in making things up when you can call simply as what it is. The titles are trickier. I tend to title something after it is finished. I don't like to go title first - it is not very productive outside of mental exercising. The way the title is given depends on the case. Sometimes it is general summary of the thing. Other times it is more about tone or theme of the thing. Then it can be something random.
For example, my last book "Roadrage". Originally, the title stemmed from the document in which i was gathering drafts. It was called like that, because that way it would have been in the very bottom of the folder and easy to locate. Why that particular word? Because i don't like gibberish titles and there was a document named Rice. However, that document was basically a dump of stuff I liked but couldn't use anywhere. It was broken, scattered and disjointed. I was trying to make sense of it but it just wasn't coming together. I was suffering from burnout and extreme prostration at that time so i was clanging to anything like a drowning man - and so i was staring at the title of the document and dawned on me. Roadrage is an aggressive or angry behavior exhibited by a driver of a road vehicle. Why just not write poems that do just that? That's how concept of what eventually became Roadrage came together. Then the title fell off as i wanted to make it more specific. But none of the alternate titles ever stuck and i kept calling the thing Roadrage regardless. When I approached the publisher regarding this issue he simply said that there is no point in changing the title if it perfectly describes the concept. That's how the book got titled.
- When do you reject works submitted to Brave New World Magazine and other projects that you edit?
1 If the submission somehow violates the guideline.
2 if the submission contains abusive, racist, sexist, otherwise hateful content
3 oddly enough, the other reason to reject is when the mag is called Brave New World instead of Brave New Word. It is not that hard to memorize if you give a shit. Which is usually not the case.
Over the course of last two years i've got around a thousand of submissions and more than a third send pieces to Brave New World Magazine. What a way to present yourself in a good way.
- How important is contrast in visual poetry, and in other forms of creativity?
Contrast works when you have something to compare with. Otherwise - depends on the context and the artistic intent. No "one-size-fits-all" solution.
- What do you think about minimalism in poetry, and how important are different fonts, for example in your font collages?
Depends on the context and the artistic intent. There is no "one-size-fits-all" solution. Some stuff works when it is all flowery. The other stuff works when it is dried up to the skeletal form. Some stuff really shines when it is torn apart while the other needs to be drowned in the verbal matter in order to do its carnal business.
The use of different fonts is motivated in the same manner. Sometimes it makes sense to do it. Sometimes not. Sometimes it doesn't really affect the piece in any substantial manner.
- Could you say something about the project with the black comic panels?
I read a lot. I take a lot of notes. As a side-effect of this practice - i get a lot of stuff that ends up in my Cabinet of Curiousities. One day i noticed that i have a lot of black panels culled from different sources. I find them fascinating. So i decided to make a blog about it. In a way - it is an abstract narrative. An appropriate perpetual abstract narrative. The reason why i made it as a blog is because for some reason it was never done before. I thought there must be a blog about black panels.
- I would like to develop something I call "neopoemics". What to do to promote it? How to create interesting pieces?
The promotion of the novel aesthetics requires a significant amount of connecting the dots. You need to set up the lineage of the concept - explain where does it comes from. At the same time, you need to work out the tools for the thing. The key is to explain how it works, what it is and what it is not and what makes it different or special. You need to describe what it is in an exquisite details and deconstruct the whole thing so that the mechanics would be completely accessible. Then you need to gain multiple perspectives on the subject. It is important to get them from the credible and well-respected sources. Otherwise, the whole affair will be deemed as a self-promotion antics.
As for the second question - every aesthetics got its own portfolio of sorts - all possible combinations of the concepts or just prominent ways of applying it. At the initial stage - i would concentrate on gathering as many diverse examples as possible and commenting their innerworking in detail.
- Are poems objects? For example when there is a photo of a visual poem, is the photo more important, or the specimen (the particular piece of paper with ink on it)? How important is the form of publication for you?
The form of publication is an illusion for the most part. It is the way the thing can be consumed by the reader, watcher, listener, et al. The piece can be presented in a variety of ways and provide different or equal experiences if done right. I don't think the piece should be locked in a singular state if it can be transformed or translated into another form and retain its artistic qualities. For me, the key is - whether the thing works at all in a specific medium. If yes - then why not. If not - I just don't use it.
Every medium got its merit. It is a matter of perspective and purpose. Some stuff works better on paper and some stuff works better on the screen. Then there is some stuff feels better when it doesn't exist. It all depends on the particular piece and the way it works.
Facebook: https://www.facebook.com/volodymyr.bilyk
Behance: https://www.behance.net/bil_sababfdc0
Instagram: https://www.instagram.com/bilsabab
Blog: https://interstellar-superunknown.blogspot.com
BNW: https://bnw-mag.blogspot.com
Roadrage: https://zimzalla.co.uk/049-volodymyr-bilyk-roadrage
To be understood is not an artist's job. Sure, having a statement or a manifesto might help to clear things out, but that's optional. The work speaks for itself. If an artist needs such crutches to get the piece working - that's his problem. The thing with the majority of artist's attempts to be understood is that it undermines what they are trying to do. Usually, it is just awkward, but sometimes it can be detrimental to the artist's work. Being understood is an aftereffect of the work done. There is a long standing and hideously pointless debate on whether or not art should be accessible. I think it is a matter of perception. As the one on the receiving end - i think it is my responsibility to understand what i'm perceiving. If you make an effort - you will probably get the point no matter what. If one wants the point to be chewed and digested for him - that's not an artist's responsibility. No one's entitled to explain anything.
- When I read Eneida by Kotlyarevsky, the thing that amazed me was the humour. What do you think about the old masters (who were sometimes really innovative), and how important is humour to you?
Humor is a transformative force. While everyone know for sure what it is - it is beyond definition and it can take any shape or form depending on the field of use. Basically, it is an artistic equivalent of radiation. Its use always results in something else. And it is really hard to handle in an effective manner.
As for Kotlyarevsky's Eneida - you gotta respect Eneida for what it really represents. It is not just a travesty as it commonly referred to. If you simplify matters - it is just another loose tongue-in-cheek translation of Virgil's Aeneid and in turn based on Osipov's parody of Virgil's original. But somehow it managed to transcend its sources and go beyond so far the very fabrique of reality cracked and everything stopped making sense. In that regard, it is very much like Tristram Shandy - way ahead of its time. Eneida is one of the most viciously subversive pieces of literature ever. It took the plot and the gimmick elsewhere and then spun it the other way around - making it new in the process. It is punk AF. The reason why Kotlyarevsky's Eneida is such a powerful work is because it flipped the bird and started doing its own thing. Because "Do what thou wilt shall be the whole of the Law". It wiped the floor with the rules so clean the surface became mirror-like and it reflected the rays of the sun back at it and the sun got roasted on its rays. That's how you make art.
- My biggest poetic success was in Lviv, when I shouted my poems to over a hundred people. What are the most important and interesting places in Ukraine where visual poetry and similar arts are presented? Or is it simply internet?
Short answer: Don't know - don't care.
Long answer: I've stopped caring about that a long time ago and don't want to bother any time soon. Despite the fact that there are seemingly a lot of platforms and channels for the poets to operate in Ukraine - all this infrastructure is designed to perpetuate the existing status quo. Publisher's forum, its Poetry Festival, Meridian Chernovitz, Art Arsenal and so on - it is more of the same or even more of the same or so much more of the same it is more of the same all over again.
Let's get this thing straight: I'm the man who built his entire career on the internet. No one gave a flying damn about me, no one helped me, no one gave me the opportunities, no one endorsed me. All i got in Ukraine was complete ignorance, mockery and ridicule. And i'm bitter Back in 2014 i was interviewed in 3AM magazine which is rather well-respected and prominent publication. Was it any useful for my position in Ukraine? Not in the slightest. I wasn't even mentioned in the study of foreign affairs of ukrainian writers. However, old dudes who get low-key translations are all over it. I'm omnipresent digital man. I don't exist in Ukraine. I'm a citizen of ether.
- You use different names for what you do, such as scanography, but sometimes you use more general names, for example poems or pieces (at least this is the way they are presented). What can you say about categorizations of works, and about how you give titles to your works?
I think it is stupid to differentiate forms of creativity. No matter how you call it or categorize - it is still creativity. As for categorization - there are commonly accepted forms with certain criterias. There is no point in making things up when you can call simply as what it is. The titles are trickier. I tend to title something after it is finished. I don't like to go title first - it is not very productive outside of mental exercising. The way the title is given depends on the case. Sometimes it is general summary of the thing. Other times it is more about tone or theme of the thing. Then it can be something random.
For example, my last book "Roadrage". Originally, the title stemmed from the document in which i was gathering drafts. It was called like that, because that way it would have been in the very bottom of the folder and easy to locate. Why that particular word? Because i don't like gibberish titles and there was a document named Rice. However, that document was basically a dump of stuff I liked but couldn't use anywhere. It was broken, scattered and disjointed. I was trying to make sense of it but it just wasn't coming together. I was suffering from burnout and extreme prostration at that time so i was clanging to anything like a drowning man - and so i was staring at the title of the document and dawned on me. Roadrage is an aggressive or angry behavior exhibited by a driver of a road vehicle. Why just not write poems that do just that? That's how concept of what eventually became Roadrage came together. Then the title fell off as i wanted to make it more specific. But none of the alternate titles ever stuck and i kept calling the thing Roadrage regardless. When I approached the publisher regarding this issue he simply said that there is no point in changing the title if it perfectly describes the concept. That's how the book got titled.
- When do you reject works submitted to Brave New World Magazine and other projects that you edit?
1 If the submission somehow violates the guideline.
2 if the submission contains abusive, racist, sexist, otherwise hateful content
3 oddly enough, the other reason to reject is when the mag is called Brave New World instead of Brave New Word. It is not that hard to memorize if you give a shit. Which is usually not the case.
Over the course of last two years i've got around a thousand of submissions and more than a third send pieces to Brave New World Magazine. What a way to present yourself in a good way.
- How important is contrast in visual poetry, and in other forms of creativity?
Contrast works when you have something to compare with. Otherwise - depends on the context and the artistic intent. No "one-size-fits-all" solution.
- What do you think about minimalism in poetry, and how important are different fonts, for example in your font collages?
Depends on the context and the artistic intent. There is no "one-size-fits-all" solution. Some stuff works when it is all flowery. The other stuff works when it is dried up to the skeletal form. Some stuff really shines when it is torn apart while the other needs to be drowned in the verbal matter in order to do its carnal business.
The use of different fonts is motivated in the same manner. Sometimes it makes sense to do it. Sometimes not. Sometimes it doesn't really affect the piece in any substantial manner.
- Could you say something about the project with the black comic panels?
I read a lot. I take a lot of notes. As a side-effect of this practice - i get a lot of stuff that ends up in my Cabinet of Curiousities. One day i noticed that i have a lot of black panels culled from different sources. I find them fascinating. So i decided to make a blog about it. In a way - it is an abstract narrative. An appropriate perpetual abstract narrative. The reason why i made it as a blog is because for some reason it was never done before. I thought there must be a blog about black panels.
- I would like to develop something I call "neopoemics". What to do to promote it? How to create interesting pieces?
The promotion of the novel aesthetics requires a significant amount of connecting the dots. You need to set up the lineage of the concept - explain where does it comes from. At the same time, you need to work out the tools for the thing. The key is to explain how it works, what it is and what it is not and what makes it different or special. You need to describe what it is in an exquisite details and deconstruct the whole thing so that the mechanics would be completely accessible. Then you need to gain multiple perspectives on the subject. It is important to get them from the credible and well-respected sources. Otherwise, the whole affair will be deemed as a self-promotion antics.
As for the second question - every aesthetics got its own portfolio of sorts - all possible combinations of the concepts or just prominent ways of applying it. At the initial stage - i would concentrate on gathering as many diverse examples as possible and commenting their innerworking in detail.
- Are poems objects? For example when there is a photo of a visual poem, is the photo more important, or the specimen (the particular piece of paper with ink on it)? How important is the form of publication for you?
The form of publication is an illusion for the most part. It is the way the thing can be consumed by the reader, watcher, listener, et al. The piece can be presented in a variety of ways and provide different or equal experiences if done right. I don't think the piece should be locked in a singular state if it can be transformed or translated into another form and retain its artistic qualities. For me, the key is - whether the thing works at all in a specific medium. If yes - then why not. If not - I just don't use it.
Every medium got its merit. It is a matter of perspective and purpose. Some stuff works better on paper and some stuff works better on the screen. Then there is some stuff feels better when it doesn't exist. It all depends on the particular piece and the way it works.
Facebook: https://www.facebook.com/volodymyr.bilyk
Behance: https://www.behance.net/bil_sababfdc0
Instagram: https://www.instagram.com/bilsabab
Blog: https://interstellar-superunknown.blogspot.com
BNW: https://bnw-mag.blogspot.com
Roadrage: https://zimzalla.co.uk/049-volodymyr-bilyk-roadrage
Subskrybuj:
Posty (Atom)