kawał solidnej zinowej roboty! opowieści płyną, czyta się z przyjemnością. treści skłaniają do przemyśleń, takich na poważnie i takich na mniej poważnie. album "Lewą ręką spisane" Szymona Kaźmierczaka (z gościnnymi występami prawej ręki Autora i kilku innych ciekawych Twórców) to rzecz fajnie zrobiona - i w wymiarze komiksowym, i wydawniczym.
tekturowa, twarda oprawa, okładka ze skrzydełkami zawierającymi swoisty wstęp i informacje o Autorze, papierowa opaska jakie się umieszcza wokół bestsellerów i sporo innych rzeczy tworzy klimat bardzo przyjazny dla miłośników zinów, undergroundu i eksperymentów, a z drugiej strony granica odrzucająca mainstream nie została przekroczona (mimo tematyki oblewania tłumów zawartością toi-toiów) :)
grafika jest po prostu rewelacyjna. lubimy tę bezkompromisowość i po prostu bycie sobą. stawianie czoła plastikowemu światu zbyt dopracowanych komiksików ukazane zostało tu w postaci uruchomienia lewej ręki. stworzone w ten sposób rysunki są bardzo strawne i śmieszne w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
jeśli chodzi o treść, wątki tylko pozornie są porozrywane. mamy tu w istocie rzeczy spójnie przedstawioną historię.
w pierwszym komiksie (wątek urwany, chciałem pisać o treści wszystkich rzeczy po kolei, sami przeczytajcie :) ).
obecność w albumiku prac gościnnych można potraktować jako wyraz akceptacji projektu przez środowisko - czyli że nie jest to samotny krzyk zrozpaczonego Twórcy, tylko że wyrażone przez Niego idee znajdują pewne poparcie. wśród Autorów obecnych w albumiku jest kilka osób, z twórczością których chętnie się zapoznam (google, nadchodzę), i kilka, których dzieła znamy i cenimy.
staranność wydania uwydatnia się m.in. dzięki takim faktom, że strony, na których mowa o pomiętolonych stronach, faktycznie są pomięte. jest też plakat (z drugiej strony dostrzegamy szkice do komiksu). muszę kończyć, ale kurczę - fajny komiks!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz