Wchodzimy jako pierwsi na widownię, na scenie jakieś skrzynie, kable i drabina. Spoko, w końcu ma być to teatr eksperymentalny. Po kilkunastu minutach wchodzi pracownik teatru i mówi, że to nie ta sala, że przedstawienie odbędzie się gdzie indziej. Wychodzimy, publiczność nadal czeka w hallu, ale potem, kiedy na przedstawieniu był hałas, jeszcze nieraz wracałem myślami do tej pustej sali - były momenty że tam jednak było lepiej :). Ale o co chodzi? W skrócie: chaotyczna recenzja przedstawienia teatralnego, a na końcu będę próbował wyciągnąć od Was kasę :).
RZESZÓW
Przyjechaliśmy z Białegostoku, z krótkim przystankiem w Lublinie. Zameldowaliśmy się w hotelu i poszliśmy na spacer. Wybór był dosyć zasadniczy: pójść do galerii handlowej, czy do teatru. Wybraliśmy teatr, zakupiliśmy bilety, a że do spektaklu pozostało jeszcze sporo czasu, odwiedziliśmy jednak także galerię handlową :).
HAŁAS
To było nieprzyjemne. Nie lubię hałasu. Na spektaklu przesadnie głośno było kilkakrotnie - czasem uciążliwe dźwięki wydobywały się z maszyny - być może produkującej lód ("Maszyna produkująca lud" - jakże totalitarnie to brzmi. Skojarzeń zresztą było jeszcze sporo, m.in. z Be Black, Baby - ale to przyszło mi do głowy już po przedstawieniu), kolejny hałas o ile pamiętam - bo o Afryce trudno cokolwiek pewnego powiedzieć :) - pojawił się chyba jako bardzo nagłośnione mówienie czy jako stuknięcia w metalową rurę. Inne mniej uciążliwe oddziaływania także się pojawiały, m.in. skierowany także na publiczność dym. Oczywiście od dawna interakcje z publicznością są mi nieobce, mój stryj był aktorem m.in. w teatrze Grotowskiego, a ja w swoich improwizacjach poetyckich również robiłem różne (mniej lub bardziej przemyślane) akcje z różnymi osobami.
POCZĄTKI
Na właściwą salę przedstawienia wchodziło się jakimiś schodkami - przypominającymi drogę ewakuacyjną, zaplecze techniczne czy coś takiego. Po wejściu na salę zobaczyliśmy trochę sprzętu (kamery, mikser muzyczny, oświetlenie), u góry dziura w suficie, z materiału z tej dziury zrobiony był prowizoryczny ekran. Stał też namiot, ale uwagę bardziej przyciągała aktorka, leżąca na podłodze jak lwica na sawannie. Z tyłu było miejsce dla publiczności, rozkładane białe krzesełka. Część miejsc była zarezerwowana, obok mnie siadł dyrektor teatru. A w ogóle to dopiero o 19.00 zaczęli nas wpuszczać na salę, a o tej godzinie miał się rozpocząć spektakl - nie obyło się zatem bez opóźnienia. Co więcej, czekaliśmy na jakiegoś gościa specjalnego, i kilkakrotnie pytany siedzący koło mnie dyrektor uzgadniał, że nadal czekamy. W końcu, po jakichś dziesięciu minutach czekania (supervip nie przyszedł :) ), dyrektor powiedział "niech zaczynają", i zaczęli!
OBSADA
Aktorzy: Sonia Roszczuk (Lwica Afrykanka), Piotr Wawer jr. (poszukujący Europejczyk), Maciej Pesta (imperialistyczny kolonizator), Klara Bielawka (bialutka), Jakub Ulewicz (Kapuściński), Anita Sokołowska (biegająca). Autorka: Agnieszka Jakimiak, reżyseria: Bartek Frąckowiak. Muzyka: Krzysztof Kaliski (pewnie z dzisiejszym sprzętem to proste, ale rewelacyjne było dodawanie na żywo kolejnych efektów w scenie z "jakby laboratorium", kiedy połączyły się m.in. efekty plusku wody, szumu, i wiele innych). Ogólnie mówiąc, na festiwalu nowego teatru w Rzeszowie miał występ zespół z Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
AKCJA
Przywoływane są reportaże Ryszarda Kapuścińskiego z Afryki. Lata sześćdziesiąte, uzyskiwanie niepodległości, rewolucje i problemy. Jeśli chodzi o akcję sceniczną, to można wskazać na cały szereg ciekawych patentów, w stylu nakładania na siebie obrazów filmowanych na żywo aktorów i fotografii, wykorzystywanie gadżetów, farb i w ogóle. Fajny był motyw znikania słów. Klimat Afryki rewelacyjnie przedstawiony - oraz to, że Afryki nie da się zrozumieć.
PRZESŁANIE
Poza wskazanym powyżej (że Afryki nie da się zrozumieć, przynajmniej kiedy jest się Europejczykiem), mamy do czynienia z mnóstwem ciekawych informacji, po prostu o najnowszej historii wybranych krajów afrykańskich. Jest marksistowska analiza uzależniania ekonomicznego Afryki od bogatych krajów Zachodu (mniej więcej o treści "posyłamy im jedzenie, żeby nie chciało im się produkować jedzenia", "Kościół katolicki jest odpowiedzialny za miliony ofiar AIDS w Afryce", "Polska i Uganda są podobne"). Zastanawiam się, jak w skrócie przedstawić przesłanie o wielkim długu Europejczyków wobec Afryki... może w stylu "Europejczycy spowodowali swoją aktywnością wiele nieszczęść w Afryce, ale powinni raczej pozwolić Afrykanom żyć po swojemu, niż narzucać im swoje rozwiązania", albo w stylu "Choćbyś pomalował się na czarno, nie zrozumiesz niczego z Afryki". Być może po prostu jako widz powinienem czerpać z tej sztuki ile się da, i jeśli kiedyś ten przekaz oddziała na moje decyzje, to to będzie właśnie przesłanie. Ale na razie odczuwam kontakt ze współczesnym teatrem, z dobrą robotą aktorską... odczuwam także (pewnie ulotne) zafascynowanie kontynentem afrykańskim. Byłem dwa razy w Maroku, i czuję że to za mało.
PODSUMOWANIE
Kiedy podczas studiów krytyki literackiej w USA omawialiśmy krytykę postkolonialną, zastanawiałem się, czy Polska zalicza się do krajów kolonialnych, czy do kolonii - doszedłem do wniosku, że Polskę zaliczać należy do obu kategorii. Moje odczucia z przedstawienia także obejmowały jednocześnie wiele wymiarów, jednak zdecydowanie przeważa zachwyt. Polecam "Afrykę" zdecydowanie!
CROWDFUNDING:
Przy okazji - licząc, że zaglądną tu miłośnicy kultury - chciałbym prosić o wsparcie projektu - chodzi o wydanie moich aforyzmów.
https://www.wspieram.to/projekt/5502/mysli-piotra-szreniawskiego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz