- Jak to jest mieć władzę?
„Duża władza, to duża odpowiedzialność”, parafrazując znany komiks amerykański - a poważnieto skąd mam to wiedzieć? Czy możliwość kasowania postów lub ich modyfikacji - to naprawdę taka duża władza? Przez ostatnie 6 lat mam na forum Gildii uprawnienia administratora i przez ten czas bardzo wielu osobom proponowałem udział w tej „władzy”. Większość prędzej czy później rezygnowała. Bo to wcale nie jest zabawne. Od moderatora wymaga się nieco więcej niż od zwykłego użytkownika. Nie wypada już „pajacować” i „spamować”. Na dłuższą metę to nieco nudne zajęcie. A jeśli jeszcze trafi się atak botoow lub naprawdę „upierdliwych” użytkowników - może to być nawet ciężka harówka - raczej niewynagradzana. Najtrudniej jest zachować złoty środek - nie może być zbyt sterylnie, bo wtedy forum umiera. Trzeba dać czasami trochę „luzu”, jednak w odpowiednim momencie wkroczyć i poprzycinać wszystkie kłótnie i spamowanie. Także, jest to trudne i raczej niewdzięczne zajęcie. Sam nie wiem dlaczego zajmuję się tym już tyle lat (w sumie 8 - najpierw na forum Wraka, później Gildii i Waka. Teraz już pozostała tylko Gildia...
- Pisujesz recenzje. Lubisz to?
Uważam, że kompletnie nie potrafię pisać. Z zazdrością nieraz czytam recenzje pisane przez kolegów z KZ lub innych zinów-portali. Skończyłem uczelnie czysto techniczne i nigdy nie interesowało mnie pisanie. Przez 7 lat składania KZ miałem możliwość zamieszczać również swoje teksty (oczywiście przechodziły korektę i ocenę redaktora naczelnego), ale myślę, że ze względu na mój wkład pracy w powstanie pisma jakie by nie były to by je zamieszczono [hi hi]. Pisanie to była miła odmiana po harówce jaką było składanie tej „gazety”. Poza tym pozwalała mi podzielić się z innymi moją pasją. Przez większość czasu starałem się, aby to nie były zwykłe recenzje (ponieważ uważam, że nie umiem ich pisać) - wymyślałem swoje własne cykle artykułów (takie jak „Prehistoria” lub „Z kadru...”). Chciałem w ten sposób podzielić się z innymi tym co kochałem. Może nawet moje „wypociny” przyczyniły się w jakimś znikomym stopniu do ponownego zainteresowania twórcami z ery „Świata Młodych”. Lubię tak o tym myśleć. Nie było to jednak tak, że siadałem i raz dwa machnąłem artykuł. Zawsze najpierw poświęcałem kilka tygodni na znalezienie w sieci wszystkich ciekawostek, które wiązały się z tym o czym pisałem. W przypadku opisywania „Highlandera” – obejrzałem w czasie pisania wszystkie odcinki serialu i wszystkie filmy oraz przeczytałem komiksy opisane w tym długim tekście (większość w oryginale). Jest to chyba najbardziej kompletny tekst na ten temat jaki można znaleźć w „necie” po polsku. Zajął mi kilka miesięcy – ale lubię takie wyzwania. Przez tydzień przekopywałem Internet, aby w tekście umieścić linki do filmów i nagrań z muzyką z serialu lub filmu (szkoda, że nie jest to wyróżnione i naprawdę słabo to widać w czasie czytania tekstu – ale odkąd przestałem składać KZ postanowiłem, że w żaden sposób nie będę się wtrącał do tego jak złożone zostaną moje teksty).
A recenzje? Piszę je prawie tylko jak otrzymam darmowy egzemplarz recenzencki – w zamian właśnie za recenzję. Kilka razy zdarzyło się, że napisałem, bo mi się bardzo spodobał komiks lub stwierdziłem, że mam coś o nim istotnego do powiedzenia.
- Czy czytanie komiksów to czas pożytecznie spędzony?
Wbrew pozorom coraz mniej czytam komiksów. Jak byłem mały w kółko czytałem te same, które posiadałem. Teraz mam ich ponad 3300 i bardzo rzadko wracam do wcześniej przeczytanych i coraz więcej nowych nabytków, trafia na kupkę, która czeka na swoja kolejkę „do przeczytania”. Na bieżąco czytam chyba tylko „Star Wars” :).
A wracając do pytania – czytanie czegokolwiek, uważam za zawsze „czas pożytecznie spędzony”. Książki, czy komiksy – to naprawdę nie ma znaczenia.
- Jak powstaje KaZet?
Jak wcześniej napisałem przez 7 lat składałem KZ (koniec 2003 - początek 2010) – przez ten czas złożyłem 36 numerów. Współpracowałem z 4 redaktorami naczelnymi. Zawsze była to bardzo miła współpraca. Wydaje mi się, że samo bycie redaktorem w takiej gazecie internetowej jak KZ – nie daje pełnego wglądu do pracy pisma. Pisze się teksty, tak, aby zdążyć przed deadlinem i tyle. Przy składaniu jest nieco inaczej. Ma się nie tylko wpływ na wygląd całości (łącznie z grafiką), ale również na samo wystawienie. Najciekawsze były ostatnie dni – ciągły kontakt z rednaczem na gg. Wielogodzinne rozmowy i ustalanie ostatnich szczegółów do późnej nocy. Zawsze oczekiwanie na ten „ostatni tekst”... I wystawienie publiczne, a potem jeszcze przez kilka godzin naprawianie błędów, które w całym tym pospiechu umknęły uwadze wszystkich... Z pozostałą ekipą nie miałem kontaktu (lub raczej sporadycznie), tylko rednacz. Tak było. Teraz jest zupełnie inaczej. Mamy własne forum na Gildii (ukryte przed niepożądanym wzrokiem ;) ). Sporo rozmawiamy, dzielimy się pomysłami i wymyślamy wspólnie nowe tematy.
- Jak oceniasz poziom pasków komiksowych zamieszczanych w KaNaPce?
Trudne pytanie. Bywają ciekawe i zaskakujące, jednak część mnie rozczarowuje. Dlatego ich nie oceniam. Byłem moderatorem na Wraku, kiedy ten konkurs powstał. Pomagałem przy jego tworzeniu. To były ciekawe czasy. Później jak forum Wrakowe „wcięło” postarałem się zrobić wszystko co można, aby trafił na Gildię... Od tego czasu przeszedł spore przemiany. Najważniejsze jednak, że nadal istnieje, że ciągle są osoby, którym na nim zależy i które tracą swój czas, aby całkiem nie umarł.
- Czy możesz powiedzieć coś o swojej twórczości komiksowej?
To było dawno i nieprawda. Jak byłem mały i dorastałem – cały wolny czas spędzałem na rysowaniu. Chciałem iść do szkoły plastycznej, potem na studia... Wyszło inaczej. Jak kończyłem Politechnikę – to jeszcze sporo rysowałem, ale jak zacząłem studiować Informatykę – skończyło się. Tak jakbym nagle zaczął więcej myśleć drugą półkulą i zdolności techniczne oraz roztrząsanie softwarowych problemów (pisanie programów) przejęło górę nad artystycznym myśleniem :) W każdym razie teraz już nie rysuję, nie potrafię. Namalowałem kilka lat temu obraz olejny (całkiem mały i kiczowaty), i to wszystko na co mnie jeszcze stać :)
- Dziękuję za wywiad.
Nie ma za co. Mam nadzieję, że nie zanudziłem - tych, którzy zechcieli to przeczytać.
„Do przeczytania” na Forum Gildii lub w KZ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz