czwartek, 2 czerwca 2011

telomateo - wywiad o komiksach

- Jaki jest Twój przepis na dobrą kanapkę?

Grunt to dobrze przemyśleć sprawę. To nie zawsze jednak wychodzi. Zwykle wygląda to tak, że zapisuję hasła, krótkie notki różnych pomysłów. Z nich wybieram ten, który wydaje mi się najlepszy. Czasami taki pomysł tli już się gdzieś podświadomie. Ponoć najlepsze pomysły powstają spontanicznie, dlatego staram się trzymać pierwszej myśli. Nie zawsze jednak podstawowy pomysł wypala, bo nie do końca wiem jak go ugryźć, aby ciekawie go podać. Czasami też występują pewne ograniczenia techniczne, czasowe, chęciowe... Następnie ustalam w ilu kadrach się zmieszczę - cztery to często za mało przeważnie :) co na nich będzie, układ. Później szkic ołówkiem, kreska cienkopisami i kolor tabletem, jeśli się na niego zdecyduję. Taką kanapkę serwuję. Nie smakuje ona każdemu. Mam jednak, że się tak wyrażę wewnętrzną potrzebę, aby przygotowywać je coraz lepsze :)

Ten jest fantazją na temat mojego strachu przed ogromnością brzucha i całym złochoróbstwem, które się za tym kryje. Generalnie martwi mnie marność naszych ciałek i chyba to najbardziej chciałem pokazać.

- Malujesz, rysujesz, fotografujesz - jakie masz podejście do poszczególnych dziedzin sztuki?

Zacznę może od tego, że rysowanie, operowanie kreską jest mi najbliższe. Sam lubię najbardziej za pomocą tej techniki tworzyć oraz największe wrażenie robią na mnie właśnie rysowane prace, szczególnie komiksy. Kartka papieru i ‘przedmiot’ stawiający linie są tym „co tygrysy lubią najbardziej” :) Kolor traktuję jako dodatek, gdy chcę coś wyróżnić lub po prostu wykorzystać tablet, który przecież nie jest kurzołapem. Mam świadomość, że prace kolorowe są bardziej przyswajalne i to też jest powód mojego traktowania ich nim właśnie.

Aparat najczęściej używam na wyjazdach. To wtedy jest okazja do jego użycia. Najbardziej lubuje się w makrofotografii oraz fotografii abstrakcyjnej. Jakiś czas temu zakupiłem sobie obiektyw portretowy 50mm i właściwie nie zmieniam go. Do makro używam ‘profesjonalniejszego’ szkła powiększającego. Nim szukam ciekawych elementów, takich, które widzimy, ale których nie rejestrujemy.

Tak naprawdę każde „dobre” zdjęcie robi na mnie wrażenie. Na ten przykład, ktoś kiedyś sfotografował trzy ‘pełzaki’, które szły w rządku. Każdy z nich przyjął taką pozycję, że zobaczyłem tam pochód festynowy, radosny, ze śpiewem. A takie niby nic.
Robię także zdjęcia, których później używam jako tekstur. Mam już ich sporą kolekcję.
Malowanie, nakładanie kolorów jest dla mnie trudne, nieco monotonne. Wymaga to dużej pracy i wiedzy na temat układania się kolorów, aby wiernie odwzorować rzeczywistość. Staram się dlatego odwzorować ją niewiernie, ale ciekawie. Na tym poletku mam jeszcze wiele do nadrobienia.

Prace malarskie w rękach sprawnie posługującej się kolorem osoby są niesamowite. Widziałem kiedyś na żywo obraz ‘Nec mergitur’ i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Realnie oddanymi portretami, widoczkami już się jednak nie zachwycam. Wolę dzieła, w których bohaterem jest ciekawie położony kolor lub nadaje on klimat obrazowi. I dla mnie nie musi on wiernie odwzorowywać rzeczywistości. Ciekawy, inny wydaje się lepszy.

- Twoje ufoki ukazały się w "hałabale". Co możesz powiedzieć o ufokach, i o publikowaniu w zinach w ogóle?

Ufopatologia była dziełem przypadku. Myślą przewodnią ‘hałabały’ było ‘zniesmaczenie’. Zaproponowałem, że mogę zrobić komiks o ufokach, którzy będą dużo wulgaryzować i spodobało się. Organizatorem akcji jest Jan 'Skarża' Skarżyński. I bardzo dobrze sprawił się w tej roli. Co nieco o gazetce można poczytać tu: http://komiks.nast.pl/nowosci/15270/Halabala-gazetka-z-komiksami i tu: http://ziniol.blogspot.com/2011/03/haabaa-gazetka-z-komiksami.html

Ufopatologia była sponsorowana przez życie. Są to moje obserwacje z lat wcześniejszych, ale i w sumie aktualnych. Nie trudno teraz o takie wydarzenia. Zbieżność nazwisk przypadkowa. Całość nieco podkoloryzowałem. Nie jest to materiał dla dzieci co mogłaby sugerować okładka. Zin rozdawaliśmy na Komiksowej Warszawie szczęśliwcom, którzy akurat tam przebywali. I to właściwie moje jedyne styczności z zinem jako takim. Tak sobie myślę, że publikowanie w zinie ma swój ‘czar’, a już na pewno różni się od publikowania na blogu ;)

- "Rozbitek" rządził! Inne Twoje komiksy gdzie wykorzystałeś plastelinę, też!

Był taki okres, że większość rzeczy właśnie w takiej technice starałem się tworzyć. Czasami, przynajmniej na chwilę (raz czy dwa) mam ochotę wrócić do niej, ale.. chyba bardziej odpowiada mi rysowanie i jego nieograniczoność w realizacji pomysłów, no chyba, że warsztatowa. Przyznam szczerze, że miałem sporo uciechy przy zabawie z plasteliną. Proces tworzenia takiego komiksu był nieco dłuższy niż przy bardziej tradycyjnych technikach. Było to tak: pomysł, szkic kadrów, szkice postaci, wykonanie ich modeli w plastelinie (ich domem była lodówka, byli dzięki temu lepszymi aktorami), ustawianie sceny, kilka różnych ujęć aparatem, eksport zdjęć na komputer, wybór najlepszych, poukładanie, wstawienie tekstu, dodanie tła, tekstur, czasami fotomontaż, ramka, podpis i prezentacja w necie. Ciężko będzie do tego wrócić.

- Jakie inne komiksy robisz?

Głównie na konkursy. Wystartowałem w zeszłym roku na MFK w Łodzi, ale marniutko. W tym roku też planuję. Aktualnie robię komiks do wiersza Mirona Białoszewskiego na konkurs http://www.facebook.com/event.php?eid=218465688181732. Myślałem żeby wziąć udział w konkursie na komiks ekonomiczny, ale nie udało się. Takie konkursowe zdarzenia motywują mnie do pracy. Nagrodą dla mnie jest już sama produkcja i jej efekt. To takie cegiełki warsztatowe. Każda praca uczy mnie czegoś nowego, najczęściej jakich błędów nie popełniać ;)

Czasami też zdarza się, że zrealizuję jeden ze swoich pomysłów, scenariuszy od tak dla czystej przyjemności. Lubię później poczytać komentarze, ale niestety nie często mam taką okazję. Może to jest też powód, dla którego biorę udział w konkursach – jakaś wykładnia tego gdzie jestem aktualnie. A i są jeszcze bitwykomiksowe.pl. Portal miał dłuższą przerwę, podobnie jak ja. Trzeba będzie się przeprosić z nimi. Tam, jak na internet, można całkiem sporo przeczytać o swoich tworach. Tylko te wpierw trzeba... stworzyć :)

Samotność mnie smuci, ale jednocześnie jest w jakiś sposób przyciągająca, najbardziej chyba jej powód, bo ten przeważnie nie jest błahy. Poza tym te momenty kiedy człowiek jest sam ze sobą, jeśli się oczywiście potrafi z tego korzystać, potrafią być konstruktywne, ciekawe, refleksyjne. Chyba po prostu lubię czasami poprzebywać sam ze sobą.

- Jaki jest Twój przepis na dobry komiks?

Myślę, że podobny jak na kanapkę. Przede wszystkim pomysł, ale taki skutecznie przekuty na scenariusz. I tak sobie myślę, że miewam z tym problemy. Chciałbym kiedyś zrobić porządny komiks, w którym oprócz klasycznego przebiegu (ciekawej) akcji oraz przynajmniej przyzwoitych i na jednym poziomie ilustracji będzie jeszcze garść rzeczy refleksyjnych, może ‘morałków’. Generalnie żeby nie był do przeczytania i zapomnienia. I tak powoli się do tego zbieram.

Wybierając komiks do przeczytania (na ten przykład w sklepie ;) szukam przede wszystkim ciekawej historii, innej, nietuzinkowej z takimi samymi rysunkami. Przeważnie realistyczna kreska lekko odsuwa mnie od zakupu. Lubię komiksy, których autor zaproponował ciekawe rozwiązanie graficzne. Wychowałem się na Spider-man’ach, Yans’ach ale teraz już tylko z sentymentu i na chwilę do nich wracam. Generalnie lubię dobre komiksy, bo są dobre i komiksowe. A i uważam, że komiks powinien być bardziej popularny. W rozmowach ze znajomymi często zauważam, że dla nich komiks to tylko to co można kupić w salonach prasowych. O potężnych produkcjach nie mają pojęcia. Gdy pokazuję im moje perełki w zbiorze, dziwują się przeogromnie :D

- Dziękuję za wywiad.

I ja dziękuję. Całkiem zgrabne te pytania Pan wymyślił. I mam nadzieję, że uda Ci się przeprowadzić jeszcze 'parę' wywiadów. Może powstać z tego ciekawy materiał. Temu kibicuję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz