czwartek, 2 czerwca 2011

Qczm@ - wywiad o komiksach

- Co sądzisz o scenie politycznej na Ukrainie?

To samo co o każdej innej scenie politycznej, zawsze znajdzie się tam coś z czego można zrobić w miarę przyzwoity paskowy komentarz, a przy sprzyjających wiatrach zamienić w kupę śmiechu. Domyślam się jednak że chciałbyś poznać genezę mojego nicka który niefortunnie dzielę z niejakim Leonidem. Nie jest to nick, który bym dla siebie wybrała, tak mnie przezywano w szkole bo mam na nazwisko Kuczmińska, tego raczej nie mogłam zmienić. Zamieniłam natomiast „K” na „Q” i „a” na „@” i teraz nick jest bardziej mój. Dziadek Alosza zawsze powtarzał, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Ta maksyma towarzyszy mi do dziś i czyni życie znacznie ciekawszym. Bo rzadko dostajemy dokładnie to czego chcemy, ale często dostajemy coś co możemy do tych oczekiwań dostosować a przynajmniej zbliżyć.

- Jak wyglądała Twoja dotychczasowa droga twórcza?

Moja droga twórcza wyhodowała już nie małą brodę, i na co dzień nie dotyczy bezpośrednio komiksu, choć często się o niego ociera. Komiks to mój zawór bezpieczeństwa, coś dzięki czemu odprowadzam nagromadzone emocje. Medium, które daje okazję wypowiedzieć się niejednokrotnie ostrzej niż gdybym miała to zrobić osobiście.

Zaczęło się chyba od przerysowywania Fido Dido z puszek 7up'a. Potem rysowałam już Fido w swoich własnych aranżacjach, to w połączeniu z manią rozkręcania wszystkich małych urządzeń elektronicznych w celu przekształcenia ich na różne nie zawsze działające obiekty, sprawiło że zamiast na ekonomię udałam się na ASP a Katowicach, kierunek wzornictwo przemysłowe.

Mimo że na zajęciach z malarstwa i rysunku Fido Dido furory już nie robił, to w innych dyscyplinach poradziłam sobie całkiem nieźle, co w gruncie rzeczy zaważyło na tym czym się zajmuję dzisiaj. Czyli łebdizajnem nie mylić z fryzjerstwem, jak mi to wychodzi można zobaczyć pod adresem: www.field5.com

Po studiach miałam ambitny plan żeby rysować komiksy, niestety okazało się że rysować nie umiem, no przynajmniej nie tak dobrze żeby narysować komiks, zrobiłam kilka plansz do scenariusza na podstawie swojego opowiadania i wrzuciłam na digart.pl, ale fajnych było tylko kilka kadrów i chyba się zniechęciłam. Sięgnęłam wtedy po coś co szło mi znacznie lepiej czyli grafikę 3d, i tak narodzili się DebilM i EWILTUIN (www.debiliewil.pl), Co jakiś czas robię tematyczną serię w D i E żeby urozmaicić (szumnie to nazwę) fabułę. Na przykład obecnie jest to parodia filmów o tematyce „zwiewam z pierdla”, która powoli ma się ku końcowi, a w zanadrzu czeka już inna historia która zatrzęsie światem Debila i Ewila, więcej nie powiem, żeby nie psuć zabawy. POLECAM! Każdy czytelnik mile widziany, w razie czego przekupię tisiurtem:-). Jednocześnie cały czas coś dłubię i w miarę możliwości umieszczam w sieci, głównie na digarcie i behance.

Swego czasu zdarzyło mi się nawet kilka pasków które zostały opublikowane w Antologii pasków komiksowych Daniela Gizickiego, na rysunku poniżej no i KaNaPka :)



- Miałaś niezły debiut na KaNaPce, wygrana w pierwszym podejściu. Jako świeżą osobę chciałbym Cię zapytać, co czułaś, wrzucając pasek, a potem głosując, obserwując kształtowanie się wyników?

Po pierwsze kompletnie się nie spodziewałam wygranej, pomysł na pasek do KaNaPki wpadł mi właściwie w sekundzie w której zobaczyłam temat rzeczonej edycji. Nawet się specjalnie nie zastanowiłam czy to jest śmieszne, ponieważ im więcej się zastanawiam tym mniej śmieszne mi się wydają moje pomysły. To jest trochę tak jak jechanie na rowerze z zamkniętymi oczami, a nuż się uda :-) Ja to nazywam paskowanie ekstremalne ehehehe. O konkursie dowiedziałam się praktycznie w dniu rejestracji na forum i prawdę mówiąc nie liczyłam na to że ktoś się pochyli nad moim paskiem, czasem trudno przebić się przez istniejące już kliki, tym większe było moje zaskoczenie. Oczywiście w trakcie głosowania cieszyłam się każdym zdobytym głosem, moje ego miało dzień dziecka w tym dniu :-) Dzisiaj też ma bo pierwszy raz udzielam wywiadu. Generalnie od KaNaPki chodzę dumna jak paw. Tym bardziej, że robienie tego paska sprawiło mi bardzo dużo frajdy, bo już dawno nie robiłam czegoś w tym stylu. Dla mnie to podwójna wygrana i na pewno jeszcze nie raz wezmę udział w KaNaPce.

- Jak tworzysz?

W teorii jakoś tak się złożyło że komiksy robię sama, choć nie ukrywam, że chciałabym kiedyś zrobić komiks w kooperacji z kimś kto na przykład świetnie rysuje, w praktyce cały świat mi pomaga, od pomysłu na fabułę (pozdrawiam kokersa :-) ) po inspiracje graficzne :-)

Oprócz Debila i Ewila których robię w 3d, nie mam własnej charakterystycznej techniki, właściwie łapię się tego co akurat mam pod ręką byle by przedstawić to co chcę powiedzieć. Cały czas czekam na olśnienie, że wezmę narzędzie i wyjdzie ze mnie jakiś Picasso lub inny Michał Anioł, ale póki co bazgram czym popadnie.

Zazdroszczę tym co świetnie rysują, biorą ołówek, robią szybki szkic a potem wypełniają to nienaganną kreską tuszem. Moje komiksy w ten sposób rysowane pozostawiają wiele do życzenia.

Ale podobno jak się coś robi dostatecznie długo i wytrwale to jest szansa na mistrzostwo i tej myśli się trzymam :-)

- Po czym poznać autentyczną sztukę?

W moim mniemaniu autentyczna sztuka to ta która zostaje w człowieku i odbija się echem w jego późniejszym życiu. Jakiś czas temu przeczytałam książkę którą trudno było by nazwać wybitnym dziełem, a mimo to często do niej wracałam myślami i stale przypominają mi się jej fragmenty czy klimat. Podobnie mam z filmami, często oglądam filmy klasy b, i do niektórych wracam kilkakrotnie, podczas gdy do tych oskarowych rzadko lub wcale. To samo tyczy się obrazów, grafiki, muzyki, etc. Taki chyba jest cały koncept sztuki, by oddziaływać na ludzi. Najbardziej autentyczne dzieła sprawiają że już nie jesteśmy tacy sami, a cała reszta to tylko sztuka dla sztuki.

- Dziękuję za wywiad.

Ja również i polecam się na przyszłość :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz